Na pytanie Smirnowa nie zgłosiła się żadna z przysłuchujących mu się osób.
- Ta załoga miała jakieś stare potwierdzenia treningu w trudnych warunkach. Nowego potwierdzenia odbycia treningu nie miała, więc go nie przechodziła. Dla nas bardzo nieoczekiwanym wnioskiem komisji technicznej było to, że nie trenowano na symulatorze TU-154 i że symulatora nie ma w 36 specpułku, a właśnie treningi na tym symulatorze są bardzo ważne. Tam trenowane są przecież sytuacje niestandardowe - mówił dziś przed południem Oleg Smirnow.
- Załoga powinna być bardzo zgrana, zlatana, pierwszy i drugi pilot powinni rozumieć się bez słów, podobnie jak nawigator i technik pokładowy. Ta załoga powinna latać ze sobą stale. Tego również nie było - zauważał.
Rosjanie: To nie wina kontrolerów
Rosyjscy eksperci wykluczyli też bład kontrolerów lotu na lotnisku, nieopodal którego rozbił się Tupolew z parą prezydencką na pokładzie.
- Gdyby na lotnisku w Smoleńsku nie było ani jednego kontrolera, a zamiast tego siedział tam szympans i w języku, który jest niezrozumiały dla jakiegokolwiek człowieka, dla jakiejkolwiek narodowości, jakimś tam bełkotem podawał informacje - nawet ten absurd w jakimkolwiek wypadku nie mógłby być przyczyną katastrowy - ironizowali.
- To był lot międzynarodowy, załoga sama decydowała o lądowaniu, kontroler nie ma prawa zamykać lotniska ze względu na warunki pogodowe, jeśli jest ono technicznie sprawne - uzupełniał Władimir Sznejder z Centrum Zautomatyzowanego Zarządzania Ruchem Lotniczym.
Przeczytaj koniecznie: Smoleńsk: Rosjanie nie zaprosili polskiej komisji na wideokonferencję z Moskwy
Rosjanie wyliczyli też inne błędy Polaków wśród których najważniejsze to; niezapoznanie się z topografią okolic lotniska, narzędziami na nim obecnych i nieprzygotowanie lotnisk zapasowych.
Wypowiedzi Rosjan nie chciał komentowac Mister Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzy Miller.