Efekt? Wgnieciony błotnik i uszkodzona tablica rejestracyjna. A Palikot znów będzie musiał sięgnąć do kieszeni. - Pan poseł zachował się po dżentelmeńsku. Zadzwonił, przeprosił i zobowiązał się pokryć koszty naprawy samochodu (posłanka jeździ oplem zafirą) - opowiada nam Kluzik-Rostkowska.
Patrz też: Stłuczka auta Palikota. Policja nie wie dosłownie nic...
Zapewnia, że nie ma żalu do niesfornego kierowcy. Janusz Palikot ma pecha do kierowców. Kilka tygodni temu w Suwałkach jego szofer uszkodził samochód jednego z mieszkańców.