We wtorek (4 kwietnia) „małopolscy policjanci wspólnie z funkcjonariuszami z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach na terenie województwa małopolskiego oraz śląskiego przeprowadzili skomasowaną akcję wymierzoną przeciwko członkom grupy przestępczej, zajmującej się nielegalnym obrotem tymi substancjami. Policjanci służb kryminalnych przy wsparciu funkcjonariuszy SPAP z Krakowa i Katowic we wczesnych godzinach porannych weszli do kilkunastu wytypowanych hal, magazynów, a także mieszkań osób zaangażowanych w ten proceder” - czytamy w policyjnym komunikacie.
Lider grupy to prokurent „podkrakowskiej spółki zajmującej się gospodarką odpadami, w tym utylizacją materiałów niebezpiecznych”. On to, by uniknąć wysokich kosztów składowania niebezpiecznych zlecał różnym firmom przewozowym ekspedycję toksycznego śmiecia poza teren spółki. Wożono je do hal i wyrobisk zlokalizowanych w województwach: małopolskim, śląskim, świętokrzyskim, wielkopolskim oraz podkarpackim. Nie były to legalne składowiska, bo w tym interesie nie chodziło o ochronę środowiska, ale o zarobek. W kilku przypadkach było tak, że właściciele wynajmujący hale lub magazyny nie wiedzieli, że są w nich składowane niebezpieczne odpady.
Rzecz jednak w tym, że podmioty, przyjmujące niebezpieczne chemikalia, nie miały zezwolenia na ich przyjmowanie i przechowywanie. W nielegalny biznes zaangażowanych było sporo osób (mężczyźni w wieku od 24 do 37 lat). Jedni wiedzieli, w czym uczestniczą, a inni nie mieli tego świadomości – firmy przewozowe, wyszukujący miejsc do składowania odpadów, fałszujący dokumentację przewozową i wreszcie tzw. słupy wynajmujące pomieszczenia, do których „kilkadziesiąt tysięcy ton niebezpiecznych cieczy”. Wszystko to, czego nie udało się umieścić pod dachem, trafiało najczęściej do przykopalnianych wyrobisk.