Na świecie do tej pory zrobiono dziesięć takich operacji. Pionierski zabieg w Polsce przeprowadzili właśnie chirurdzy z Krakowa. - Czuję się dobrze - mówi rozbawiona Anielka Śliwińska (4 l.) z Budzynia (Wielkopolska) zaledwie kilka dni po tej niezwykłej operacji.
Przeczytaj koniecznie: Olsztyn: Lekarze poskładali pacjentowi twarz jak puzzle
- Nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała robić coś takiego - z przejęciem wyznaje Grażyna Pecka-Śliwińska (35 l.), mama dziewczynki, i drżącą ręką dotyka śrubek sterczących z główki jej córeczki, po czym wolno przekręca je w lewo. Taką czynność będzie musiała wykonać trzy razy w ciągu dnia przez trzy tygodnie. Dzięki temu rozcięcie w czaszce powiększy się aż o 3 cm!
- Mózg będzie miał więcej miejsca dla rozwoju, a i sama głowa dziecka stanie się bardziej foremna - twierdzi dr Jan Skirpan (60 l.) z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, który wraz z zespołem dokonał tego pionierskiego zabiegu w naszym kraju.
Dla Anielci była to konieczność. Dziewczynka urodziła się z zespołem Crouzona. To choroba genetyczna objawiająca się m.in. spłaszczeniem twarzy i głowy. W 8. miesiącu życia przeszła operację wycięcia przedniej części czaszki, powiększenia jej i zrekonstruowania oczodołów. To jednak okazało się za mało. Wtedy specjaliści wpadli na pomysł, że można tylną część czaszki powiększyć, odciągając ją do tyłu. Pomysł ten urzeczywistnili we współpracy z kolegami z USA, ale operację wykonali już samodzielnie.
Patrz też: Warszawa: Pacjentka czuje się świetnie z nowoczesnym rozrusznikiem serca
- Byłam przerażona, jak usłyszałam, co czeka naszą córeczkę - nie ukrywa mama Anielci. Niepotrzebnie. Zaledwie tydzień po operacji dziewczynka śmieje się i dokazuje. I gdyby nie szew biegnący w poprzek jej czaszki oraz śrubki po bokach główki, można by ulec wrażeniu, że jest w pełni zdrowa. W tym tygodniu wraca do domu. Tam już sami rodzice będą przekręcać śrubki w jej głowie.