Na to oko pan Jacek już nic nigdy nie zobaczy. - Będę kaleką do końca życia - mówi załamany i wciąż nie potrafi zrozumieć, skąd w ludziach jest tyle agresji. - Ja mu nic nie zrobiłem - zarzeka się mężczyzna.
Do małej wioski Rożdżały pan Jacek z rodziną sprowadził się cztery lata temu. Nowi lokatorzy od razu nie spodobali się mieszkającemu tam od lat Mieczysławowi Z. i jego rodzinie. - Zazdroszczą nam wszystkiego, pracy, pieniędzy, remontów - tłumaczy pan Jacek. Jeden z synów Mieczysława Z. za groźby karalne wobec Dolatów siedział nawet pół roku za kratkami. - Ale wyrok i częste interwencje policji nic nie dawały - wyjaśnia Dolat, który nie szukał zwady z krewkimi sąsiadami. Dlatego gdy tego dnia Mietek z progu swojego domu wyzywał swojego sąsiada od najgorszych, pan Jacek tylko włączył sobie głośno radio. - Nie chciałem tego słuchać - mówi.
To tak zdenerwowało Mieczysława Z., że przygotowaną wcześniej deską z wbitym sześciocentymetrowym gwoździem zaatakował pana Jacka. - Mietek wycelował tym gwoździem w oko - mówi pan Jacek, który od razu po ataku trafił na stół operacyjny. Lekarzom nie udało się uratować wzroku pana Jacka. Mieczysławem Z. od razu zajęli się policjanci. Trafił już za kratki i za bestialski atak na sąsiada może tam zostać nawet 10 długich lat.