Wsiadając do auta w sobotnią noc, Tomasz S. wiedział, że jest pijany. Teraz się usprawiedliwia, mówiąc, że siadając za kółkiem, chciał ukoić nerwy po kłótni z dziewczyną. Tuż po masakrze uciekł. Miał 1,8 promila.
Na poboczu zostawił potwornie zmasakrowane ciała Moniki B. (16 l.) i Radosława P. (16 l.) z Rzeczycy i Mateusza K. (17 l.) z Dębiny. Ich koleżanka Justyna B. (16 l.) walczy o życie w szpitalu.
- To on powinien leżeć w kostnicy, a nie oni - mówią ci, którzy widzieli, jak Tomasz S. szalał za kółkiem. Po drugiej w nocy jego opel wypadł na łuku drogi, mknął poboczem, po czym wpadł w grupkę młodzieży.
Mateusz K. miał do domu pół kilometra. Zginął, gdy dzwonił do mamy. - Mamo, otwórz drzwi - zdążył tylko poprosić. Dla trojga szesnastolatków, uczniów jednej klasy gimnazjum w Ulhówku, sobotnia dyskoteka była wytchnieniem po egzaminach gimnazjalnych.
- Monika nie mogła się doczekać wyników. I nie doczeka się ich... - płacze jej koleżanka.
Pijanemu kierowcy, który miał 1,8 promila, grozi 15 lat więzienia. Wójt gminy Ulhówek ogłosił trzydniową żałobę.