Jak opisuje "Dziennik Łódzki" 41-letnia Magdalena W. poznała przez internet Słowaka w marcu 2016 roku. Mężczyzna szybko zaczął ją zapewniać, że jest kobietą jego życia. Jan K. zdobywał szybko jej zaufanie również tym, że bardzo zabiegał o względy jej dziecka. Zabierał go na spacery, kupował prezenty a nawet zapisał w swoim telefonie jako "syn". Po jakimś czasie zaczął przekonywać kobietę, że aby zdobyć zaufanie jego rodziny ukochana powinna przekazać mu cały majątek, jaki posiada. Deklarował, że po "sprawdzeniu jej uczuć" własność kobiety zostanie przepisana na jej syna.
Zaślepiona kobieta dała się przekonać swojemu "ukochanemu" i już w kwietniu a przeniosła na Słowaka własność położonej pod Łodzią nieruchomości i mieszkania w Łodzi - o łącznej wartości ok. 540 tys. zł. Następnie w maju para się zaręczyła zaś w llipcu kobieta przepisała narzeczonemu kolejne mieszkanie, które warte było 220 tys. zł. Przekazała mu również 35 tys. zł i biżuterię wartą 20 tys. zł. Zaciągnęła też kredyt w wysokości 55 tys. zł. i pieniądze przekazała Słowakowi.
Umawianie się przez internet może się skończyć nawet gorzej, gdyż śmiercią [ZOBACZ SZCZEGÓŁY]
Dopiero jesienią kobieta zaczęła przeczuwać, że jej narzeczony nie jest z nią szczery. Gdy zaczęła interesować się przepisanymi nieruchomościami okazało się, że jedno z mieszkań został w międzyczasie sprzedane. Wówczas o wszystkim powiadomiła prokuraturę. Mężczyzna został zatrzymany. Początkowo twierdził, że oddał kobiecie pieniądze za jedno z mieszkań, zaś później przekonywał, że pokrzywdzona przeniosła na niego własność wszystkich nieruchomości w imię miłości, całkowicie dobrowolnie, aby zatrzymać go przy sobie. Choć w pierwszej chwili chciał on dobrowolnie poddać się karze, to ostatecznie wniosek ten wycofał.
Proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Łodzi skazał K. na cztery lata więzienia. 41-letniej Magdalenie W. Słowak ma także oddać 463 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.