W ostatnią drogę Kubusia ( 4 l.), Pawełka ( 12 l.) i Kamilka ( 15 l.) odprowadzały tłumy mieszkańców Kutna, wstrząśniętych potworną tragedią. Była najbliższa rodzina, znajomi, koledzy chłopców ze szkoły, ale przyszli też zupełnie obcy ludzie, którzy równie mocno przeżywają ten dramat.
- Przyszłam tu nie z ciekawości, ale żeby oddać hołd tym bestialsko zamordowanym dzieciom - tłumaczyła Daria Pątczak (56 l.). Wiele osób płakało, nie mogąc zrozumieć tej bezsensownej śmierci.
- Trudno jest się pogodzić z tak nieoczekiwaną i niechcianą śmiercią tych dzieci - mówił w ostatnim słowie ksiądz Andrzej Rzeźnicki (40 l.), prowadzący nabożeństwo pogrzebowe. - Jest ona wyjątkowo nielogiczna, niezrozumiała. Dziś wielu z nas myśli, że oto w sposób okrutny został zniszczony szczęśliwy rodzinny dom. Nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się stało.
Ciała chłopców w białych trumienkach spoczęły w rodzinnym grobie ich dziadków. Na trumnie najmłodszego Kubusia widniał napis: "Powiększył grono aniołków".
Niewinne dzieci zginęły z rąk własnego ojca Bogdana Ch. ( 40 l.). Zwyrodnialec w tak okrutny sposób zemścił się na żonie, która chciała od niego odejść. Po zbrodni popełnił samobójstwo.