– Zawsze będzie dla mnie ukochanym teściem, choć nie doczekałem momentu, w którym mógłbym do Niego tak powiedzieć. Już na zawsze tylko On będzie moim teściem – jeszcze w Moskwie mówił dziennikarzom Rafał Dobrzeniecki. Razem ze swoją narzeczoną Justyną Kazaną i jej mamą Barbarą pojechał do Moskwy, by zidentyfikować zwłoki tragicznie zmarłego polskiego dyplomaty. Dwa dni później, już na płycie warszawskiego lotniska Okęcie, pogrążony w bólu Rafał wspierał osierocone kobiety w tych trudnych chwilach.
Rodziny ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu w skupieniu i ciszy pochylały się nad trumnami bliskich. Niektóre kobiety porażone ogromem tragedii całowały trumny ze swymi najbliższymi i mdlały. Twardzi na co dzień mężczyźni nie wstydzili się łez, dzieci zanosiły się płaczem.
Patrz też: Powrót 30 ofiar: Witajcie w domu, ukochani
Po uroczystej ceremonii powitania z udziałem najważniejszych osób w państwie kondukt żałobny z trumnami ruszył ulicami Warszawy. Mieszkańcy miasta tłumnie ustawili się przy trasie, by oddać hołd ofiarom smoleńskiej tragedii. Przed maski karawanów poleciało tysiące białych i czerwonych tulipanów, przy krawężnikach płonęły setki zniczy.
Większość trumien dotarła do specjalnie przygotowanej hali sportowej Torwar. Tam, na wyłożonej czerwonym dywanem podłodze, na katafalkach spoczęło około 20 trumien. W potężnej hali panowała absolutna cisza, którą tylko przerywał płacz bądź słowa modlitwy. Wokół hali zgromadziły się tysiące ludzi. Mieszkańcy Warszawy, łącząc się w bólu z rodzinami ofiar, do późnych godzin nocnych czuwali. Hala utonęła w kwiatach i zniczach.
Marian Rosiński, najbliższy przyjaciel Stefana Melaka (†64 l.), przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, zjawił się na Torwarze już przed godz. 15. – Razem chodziliśmy do szkoły, razem działaliśmy w Towarzystwie Katyńskim, razem opiekowaliśmy się miejscami pamięci narodowej na warszawskiej Olszynce – szlochał pan Marian. – Musiałem tu być, żeby Go pożegnać, ale On jeszcze nie wrócił do domu – szeptał zrozpaczony.
Pod halą stali też przyjaciele stewardesy Justyny Moniuszko (†25 l.).
– Ona była wspaniała. Dlaczego tak okrutny los Ją zabrał? Choć nie możemy dotknąć Jej trumny na pożegnanie, musimy tu być, dla Niej – mówili.
Kolejne 34 trumny przyleciały do Polski dopiero o godzinie 17. Wśród nich ciała m.in. Krystyny Bochenek (†57 l.), Jolanty Szymanek-Deresz (†56 l.), Macieja Płażyńskiego (†52 l.). i Aleksandra Szczygły (†47 l.). Na lotnisku witał je premier Donald Tusk (53 l.).
– Wita Was cała Polska. Tragiczny los chciał, że wróciliście w trumnach okrytych biało-czerwonymi sztandarami jako bohaterowie. Ale wszyscy przecież chcieliśmy Was widzieć tu żywych – powiedział premier.
Karawany podobnie jak przedwczoraj przejechały w uroczystym kondukcie m.in. ulicami Żwirki i Wigury, Trasą Łazienkowską, ul. Czerniakowską aż do Łazienkowskiej.
Trumny prezydenckich urzędników zostały zawiezione do Pałacu Prezydenckiego i wystawione w Sali Rycerskiej. Zmarli, za wyjątkiem kilku osób, których ciała zabrały już rodziny, pozostaną w stolicy do sobotniego nabożeństwa żałobnego. Bliscy muszą zdecydować teraz o miejscu pogrzebów i ich dacie.
Zobacz też: Premier Tusk na warcie przy trumnie prezydenta Kaczyńskiego (ZDJĘCIA!)
Tymczasem w Moskwie w dalszym ciągu trwa identyfikacja ofiar tragicznej katastrofy. Do tej pory udało się rozpoznać 71 osób.
W zimnych pomieszczeniach Biura Ekspertyz Sądowych pozostały jeszcze 24 najbardziej zmasakrowane zwłoki, które czekają na badania DNA. Szczątki jednego z pasażerów nadal są poszukiwane na miejscu katastrofy. Pełną parą pracują tam polscy i rosyjscy prokuratorzy oraz specjaliści badający wypadki lotnicze.
Prokurator dodał, że rozmowy pilotów z czarnych skrzynek zostaną upublicznione. Okazało się, że wojsko, żeby sprowadzić ciała ofiar, musiało bardzo pilnie zakupić specjalne trumny z metalowym ocynkowanym wkładem we Włoszech, bo w Polsce było ich tylko 10. W specjalnym konwoju tirami, zostały one przewiezione do Warszawy, a stąd samolotem trafiły do Moskwy.
KM, BS, kawi,ŁW