Teraz nawet słysząc szczekanie za oknem, dziewczyna drży ze strachu. Na samo wspomnienie strasznych chwil do oczu pięknej maturzystki napływają łzy.
- Wracałam ze szkoły polną drogą - opowiada roztrzęsiona dziewczyna.
Aneta próbowała uciekać na widok trzech bestii, które z pianą na pyskach rzuciły się w jej kierunku. Jednak psy były szybsze. Pierwszy chwycił ją za rękę. Drugi skoczył dziewczynie na plecy. Aneta, krzycząc z bólu, upadła na ziemię.
Trzeci z potworów zaczął wgryzać się ostrymi kłami w udo prawej nogi. Szarpał dziewczynę z całych sił. Aneta była pewna, że tego nie przeżyje
Całe szczęście, że rozpaczliwe wołanie o pomoc usłyszał właściciel psów. Drągiem odgonił potwory od zakrwawionej ofiary. Aneta Psiuk trafiła do szpitala. Lekarze założyli jej kilkadziesiąt szwów na głowie, ręce, piersiach i rozszarpanej nodze.
Teraz dziewczyna jest już w domu. Rozpacza nie tylko nad bliznami, które na całe życie zostaną na jej ciele, ale przede wszystkim nad tym, że nie będzie mogła pójść na swój pierwszy prawdziwy bal w życiu.
- Za kilka dni mam studniówkę. Przygotowałam już kreację, ale przecież nie pójdę tam taka cała w bandażach - mówi załamana.
Właściciel psów próbuje zrzucić winę na... unijne przepisy. - Przecież muszę kiedyś spuszczać psy z łańcucha. Dyrektywa unijna nakazuje, żeby dwanaście godzin biegały luzem - bezczelnie tłumaczy Arkadiusz K.