Detektyw Rutkowski w wywiadzie dla portalu onet.pl jeszcze raz wrócił pamięcią do wydarzeń z 2 lutego gdy Katarzyna W. wyznała mu co się stało z Madzią. Rozważał nawet sprowadzenie zakonnicy, która pomogałby mu w rozmowie z matką dziecka.
- Miałem pierwszy plan, żeby wydobyć z matki prawdę, ale zrezygnowałem z niego, bo pewnie opinia publiczna byłaby zbulwersowana. Chciałem do Katarzyny przywieźć prawdziwą zakonnicę, której obecnie pomagam, żeby rozmiękczyła matkę Magdy. Ale bałem się skandalu i zrezygnowałem z tego pomysłu - powiedział.
Krzysztof Rutkowski cały czas zapewnia, że nie zrobił krzywdy 22-latce. Rozmawiał z nią spokojnie, nie wywierał na kobiecie żadnej presji.- To nie ja zrobiłem to show, ale media. Gdybym nie pokazał wideo z rozmowy z Katarzyną, to wszyscy by się na mnie rzucili uznając, że metoda uzyskania informacji od matki dziecka odbyła się na zasadzie przykładania jej pistoletu do głowy - bronił się w wywiadzie.
Zdaniem Rutkowskiego matka Magdy nie jest potworem czy też morderczynią. Katarzyna W. to ofiara nieszczęśliwego wypadku i nie powinna ponosić kary za śmierć swojego dziecka.
- Ona nie straciła dziecka dla przyjemności. To był nieszczęśliwy wypadek. Teraz dokonuje się lincz na Katarzynie, a ci którzy go dokonują mogą również znaleźć się w jej sytuacji. Ona miała złe relacje w domu z własną rodziną i nie najlepsze z rodziną Bartka - wyjaśnił.
- Matka Madzi poniosła już najwyższą karę. Straciła dziecko. Do końca życia będzie żyła z poczuciem winy, mimo że śmierć dziecka nie nastąpiła w sposób umyślny. Została już napiętnowana publicznie. Ona nie będzie mogła już mieszkać na Śląsku. Ludzie nie dadzą jej żyć - dodał.