Ciało Madzi było ukryte na skraju parku, w miejscu nie uczęszczanym przez ludzi. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy Katarzyna W. sama porzuciła zwłoki córki pod stertą gruzu, czy ktoś jej w tym pomagał. Policja natomiast nie ma już żadnych wątpliwości, że to ciałko poszukiwanej Madzi.
Jak zginęła Madzia? Czy rzeczywiście był to nieszczęśliwy wypadek?
Detektyw Krzysztof Rutkowski, który był gościem tvn24 nie wyklucza zabójstwa. - Sekcja zwłok przeprowadzona po odnalezieniu dziecka da opowiedź na pytanie czy Katarzyna W. celowo nie zabiła dziecka. Gdyby od razu zadzwoniła na policję, do pogotowia ratunkowego, że Madzia uderzyła główką w próg, ta sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej - zaznaczył Rutkowski.
Detektyw jest pewien, że działania jego biura dały wymierne efekty, przyniosło przełom w poszukiwaniach. Jednocześnie odniósł się też do tego co mówił w czwartek późnym wieczorem gdy był przekonany, że w pakunku porzuconym nad rzeką Czarna Przemsza odnaleziono ciało Madzi.
- Ja nie muszę przepraszać za to, że powiedziałem, że to są zwłoki. Doszlilśmy do miejsca, które wskazała Katarzyna W. Zawiniątko odpowiadało rozmiarom dziecka. Poruszenie zwitka spowodował swąd. Jedna z dziennikarek czuła zapach zgnilizny. Braliśmy pod uwagę, że mogło dojść do rozkładu ciała. Ja nie powiedziałem, że to jest ciało Madzi, tylko to, że to mogą być zwłoki dziecka - tłumaczył się.
Ludzie Rutkowskiego w pewnym momencie wierzyli Katarzynie W., że to właśnie nad rzeką ukryła ciało córki. Detektyw nie chce iść w konflikt z policją. - Daliśmy prokuraturze jedyne dowody, że to Katarzyna W. mogła być zamieszana w śmierć dziecka.