Przypomnijmy: w nocy z soboty na niedzielę w zagadkowych okolicznościach zginęła 27-letnia wrocławianka Magdalena Ż. Wyskoczyła z okna szpitala Red Sea w egipskiej Hurghadzie. Dziewczyna przebywała sama na wakacjach w Egipcie. Zdaniem organizatorów wczasów zachowywała się bardzo dziwnie. Umieszczona w szpitalu - zażądała wypuszczenia. Nazajutrz znów przyjęto ją do szpitala. Właśnie wtedy, po szamotaninie z pielęgniarką, miała wyskoczyć przez okno. - Wcześniej była agresywna, nie pozwalała sobie zrobić badań, uderzyła nawet w twarz lekarza - mówi Radomir Świderski, rzecznik prasowy Rainbow Tours.
O tym, że Magda była w bardzo złym stanie psychicznym, świadczy jej rozmowa przez skype'a z narzeczonym Markusem. Mężczyzna próbował dowiedzieć się od ukochanej, co się dzieje. Ale ona nie odpowiadała na pytania. Mówiła natomiast, żeby ją zabrać. Na nagraniu umieszczonym w sieci widać, że nie jest sobą.
- Nie wierzymy, że jej stan był wynikiem choroby psychicznej. Jesteśmy pewni, że tam coś złego się stało - mówi Anna Cieślińska, siostra Magdy. Rodzina nie wyklucza żadnej ewentualności. Choćby takiej, że dziewczyna była pod wpływem pigułki gwałtu.
- W tej sprawie jest wiele zagadek. Na pewno je wyjaśnimy - mówi Krzysztof Rutkowski. Jego ekipa poleci do Egiptu, by na miejscu zbadać sprawę. - Teraz nie mogę zdradzić więcej szczegółów - ucina detektyw.
Zobacz: Mielec: ZASŁABŁO 45 uczniów. Skarżyli się na bóle głowy