Detektyw, choć rozwiązał zagadkę "porwania" Madzi, ciągle interesuje się losem Bartłomieja Waśniewskiego (23 l.) i jego żony. Kiedy Katarzyna W. (22 l.) wyznała, że Madzia nie żyje, a "porwanie" zostało przez nią zmyślone, stała się wrogiem publicznym nr 1. Jest niemal pewne, że nie będzie mogła wieść spokojnego życia w Sosnowcu. Krzysztof Rutkowski obiecuje, że pomoże małżonkom wystartować od nowa.
Wyjadą z Sosnowca
- To młodzi ludzie, którym przydarzyła się ogromna tragedia. Zarówno ja, jak i najbliżsi Katarzyny jesteśmy przekonani, że śmierć Madzi była nieszczęśliwym wypadkiem. Bartek jej wybaczył. To wspaniały mąż, w którym Kasia ma oparcie. Ja także obiecałem, że ich nie zostawię samym sobie i słowa dotrzymam - wyjaśnia Rutkowski.
Detektyw zapewnia, że już podjął działania, które pozwolą całkowicie zmienić otoczenie Kasi i Bartkowi. - Pomogę im znaleźć nowe mieszkanie, gdzieś w Polsce albo na świecie, pomogę w znalezieniu pracy. Myślę, że oni sami chcą spokoju i nowego startu. Znajdą to dzięki mnie daleko od Sosnowca - mówi Rutkowski.
Wyrzucili ojca Madzi z mieszkania
Bartłomiej od piątkowego wieczoru już mieszka na walizkach. Był u rodziców, gdy do drzwi zapukała policyjna ekipa. - Musiałem się z nimi udać do naszego mieszkania. Tam dali mi trochę czasu na spakowanie najbardziej potrzebnych rzeczy. Mieszkanie zamknęli na głucho i oplombowali. Nie wiem, kiedy będę mógł tam wrócić - opowiada.
Tymczasem detektyw Rutkowski zapewnia, że sprawa Katarzyny W. jest dla niego jeszcze daleka od zakończenia. - Moja rola skończy się dopiero, kiedy dostanę list czy telefon od Kasi z zaproszeniem do odwiedzenia ich w nowym miejscu. Kiedy Kasia będzie mogła ze mną bez udręki i strachu zwyczajnie porozmawiać - wyjaśnia swe motywy detektyw.