Polka pewnie wykazałaby skruchę, zapłaciła za nadbagaż albo poleciała kolejnym lotem, gdyby nie fakt - że wcześniej na pokład samolotu bez żadnych problemów wszedł jej 11-letni syn Bartek. - Zatrzasnęli przede mną drzwi i nie pozwolili lecieć razem z dzieckiem - rozpacza kobieta.
Koszmar rozpoczął się, kiedy pani Anna i Bartek, a także znajoma rodziny i jej dzieci pojawili się na lotnisku w Alicante. Wszyscy bez problemów przeszli przez odprawę, nadali bagaż i spokojnie czekali na wylot. W końcu wybiła godzina wejścia na pokład. Polacy ustawili się w kolejce. Ostatnia była pani Anna. Kobieta podała swój bilet, a wtedy obsługa powiedziała jej, że nie może przejść dalej. - Dlaczego? - dopytywała kobieta. Okazało się, że ma nadbagaż. - Próbowałam wyjaśnić sprawę z obsługą, ale nie chcieli mnie słuchać - wspomina. - Kazali mi wrócić, aby nadać bagaż normalnie, ale było za późno. Nie pozwolili mi też dopłacić 35 euro. Podczas tłumaczeń i negocjacji zatrzasnęli przede mną drzwi. Zobaczyłam tylko płaczącego syna krzyczącego "mamo!" - opowiada kobieta.
To, co przeżył Bartek, pani Anna mogła sobie tylko wyobrazić, siedząc na walizkach na lotnisku w Alicante. - Bartek cały lot płakał. Nie wiedział, co się dzieje. Najgorsze było to, że nie mogliśmy się ze sobą skontaktować - wspomina Małgorzata Górowska (47 l.), która podróżowała z panią Anią.
Anna Moczulska została w Alicante dzień dłużej. Musiała kupić nowy bilet, udać się do hotelu i opłacić kolejną dobę pobytu. Dziś kobieta domaga się od Ryanaira zadośćuczynienia. - Przede wszystkim żądam zwrotu kosztów, które musiałam ponieść - mówi. Co na to przewoźnik? Niestety, nie ma w Polsce przedstawicielstwa. Dział promocji w Irlandii nie zechciał nam odpowiedzieć na pytania nawet wtedy, kiedy nasz korespondent złożył je na piśmie osobiście w ich biurze w Dublinie.
W "Ogólnych warunkach przewozu pasażerów i bagażu" linii Ryanair czytamy: Firma Ryanair nie przewozi osób nieletnich (w wieku poniżej 16 lat) bez opieki. Dzieci w wieku poniżej 16 lat muszą podróżować z osobą towarzyszącą w wieku powyżej 16 lat.
W przypadku Bartka Moczulskiego (11 l.) ta zasada została złamana.