Jej koleżanka świętowała 18. urodziny. 17-letnia Alicja poszła wieczorem na imprezę do rybnickiego klubu. - Miała spać u koleżanki i wrócić rano - opowiada Renata F. matka dziewczyny. Nastolatka jednak nigdy nie pojawiła się ani w domu koleżanki, ani w rodzinnym mieszkaniu.
Matka od rana zaczęła wydzwaniać do córeczki. Od znajomych i policji dowiedziała się, że zamiast spędzić cały wieczór z kolegami Alicja wyszła z dyskoteki i poszła na prywatną imprezę. Potem jednak wróciła do klubu, przed którym szarpało się dwóch mężczyzn. Jeden z nich okazał się bratem znanej jej koleżanki. Chłopak podsunął jej ramię i zaproponował odprowadzenie do domu. - Miała wyjść z klubu z innymi i przespać się u koleżanki. Nie chciała, została dłużej. Później gdzieś krążyła, była na jakiejś „domówce” i znowu wróciła do klubu. Tutaj już nikogo nie było ze znajomych. Gdy wychodziła przed klubem była szarpanina między dwoma mężczyznami, jednego z nich poznała i rozdzieliła. To on miał jej pomóc wrócić do domu. Co się później stało, nie mam zielonego pojęcia - brzmi opowieść Renaty F., matki zamordowanej, którą opublikował "Fakt".
Ciało 17-latki zostało znalezione przy garażach przy ul. Łokietka. Policja na razie nie zdradza szczegółów śledztwa. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna przed śmiercią została zgwałcona.
Zobacz: Tragedia w Rybniku. 4-latek "wybuchł KRWIĄ" Rodzice oskarżają lekarzy