Zdarzenie miało miejsce 16 sierpnia. Mężczyzna wyszedł do sklepu, a chwilę później w aucie wybuchł ogień. 41-latek zdołał wyciągnąć synka z płonącego pojazdu. Po jakimś czasie na miejscu pojawiła się policja i straż pożarna. Przyleciał też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Według informacji RMF FM, chłopiec jest w stanie śpiączki farmakologicznej i ma rozległe poparzenia. Jego ojciec także wylądował w szpitalu. Wstępne ustalenia wskazują na to, że samochód, który się zapalił, miał instalację gazową, która mogła się zepsuć.
Policja zwróciła uwagę na karygodne zachowanie części przechodniów. "Niepokojący jest fakt, że prawie nikt nie chciał pomóc poszkodowanym pomimo, że na miejscu było wielu gapiów. Część osób nagrywała tragedię telefonem zamiast podać pomocną dłoń. Apelujemy do mieszkańców o udzielanie pomocy w takich przypadkach. Pomaganie to nasz społeczny obowiązek" - czytam w komunikacie rybnickiej policji.