Fundacja domaga się, aby sędziowie orzekli, czy decyzja o odebraniu funduszy w trakcie realizacji zadania było zdodne z prawem. - Zwróciliśmy się do sądu o naprawienie szkody. Byliśmy już w trakcie prac i podpisaliśmy umowy z wykonawcą, kiedy odebrano nam dotację - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. Tadeusz Rydzyk.
Pretensje do Funduszu mają wszystkie osoby zaangażowane w projekt. - Cały czas mówiliśmy, że zerwano z nami umowę jednostronnie. Dlatego odwołaliśmy się do sądu, by tę sprawę rozstrzygnął. Zanim to uczyniliśmy, chcieliśmy pokazać, że zrobiliśmy wszystko zgodnie z przyznaną nam koncesją - zaznacza z kolei prawa ręka Rydzyka o. Jan Król.
Ojciec Rydzyk jest pewny wygranej przed sądem. - Powiem tylko, iż pozew został dobrze przygotowany przez specjalistów i sprawa wydaje się jasna. Chyba że proces będzie miał charakter polityczny - podkreśa Tadeusz Rydzyk.
Zaznacza przy tym, że pozostawienie tej sprawy bez dalszego biegu byłoby "grzechem zaniedbania" i oznaką słabości.