Do nowych zeznań Ryszarda C. dotarła "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna przyznał się już do zabójstwa działacza PiS Marka Rosiaka i próby zabicia Pawła Kowalskiego. Zamach miał planować od roku. Dodał, że początkowo chciał go dokonać w Warszawie. Jak pisaliśmy, mężczyzna tuż po zatrzymaniu miał żądać od policjantów zorganizowania konferencji prasowej. Chciał na niej przedstawić dziennikarzom motywy swojego działania.
Przeczytaj koniecznie: Ryszard C. morderca z Łodzi: Gdy zabijałem wiedziałem, co robię
Politycy PiS, między innymi Adam Lipiński, potwierdzili, że pracownicy
głównej siedziby Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie rozpoznali w
Ryszardzie C. człowieka, który kiedyś był w biurze partii i
"awanturował się". To potwierdzałoby jego zeznanie o próbach dotarcia
do Jarosława Kaczyńskiego.
"Wyborcza" opisała ostatnie dni Ryszarda C. przed zamachem. Do Łodzi częstochowianin przyjechał w ubiegłą środę, sześć dni przed atakiem na siedzibę PiS. Mieszkał w dwóch hotelach, jeździł wynajętym samochodem. Okazało się też, że C. ma podwójne, polsko-kanadyjskie nazwisko.
Podczas przesłuchania nie chciał odpowiedzieć lekarce na pytanie o choroby. Wcześniej miał jednak powiedzieć policjantom, że jest ciężko chory na raka, zostało mu siedem miesięcy życia i chciał "uporządkować pewne sprawy". Czy mówił prawdę, wykażą szczegółowe badania. Możliwe jednak, że z powodu choroby było mu już wszystko jedno - dlatego nie obawiał się potępienia i wysokiej kary za zabójstwo.
Patrz też: Kaczyński, Palikot, Rydzyk, Tusk - Oni są winni tragedii w Łodzi
Ryszard C. najpierw chciał zabić Leszka Millera. Wszystko mu jedno, bo jest chory na raka?
Ryszard C. planował zabić "jakiegokolwiek polityka". Pierwszym celem mężczyzny miał być Leszek Miller, a nie Jarosław Kaczyński - wynika z zeznań 62-latka. Okazuje się, że częstochowianin może być ciężko chory na raka i zostały mu zaledwie miesiące życia. Podczas przesłuchania nie chciał jednak przyznać się lekarce, na co choruje.