O tym, że Kalisz będzie jednak nr 1 na liście SLD w Warszawie, wiadomo od niedzieli. Z naszych informacji wynika, że kłótni Kalisza z politykami lewicy o miejsce na liście bacznie przyglądał się właśnie Janusz Palikot. Cały czas miał nadzieję, że były minister spraw wewnętrznych rozstanie się z Sojuszem i zgodzi się na kandydowanie z list Ruchu Poparcia Palikota. Jednak nic z tego... Po tym, jak Kaliszowi miejsca na wyborczej liście ustąpiła Katarzyna Piekarska (44 l.) było wiadomo, że rozstanie z SLD jest niemożliwe.
Patrz też: Ryszard Kalisz nie ma zamiaru ODPUŚCIĆ politykom PiS
Prymus z SLD i szef RPP spotkali się w hotelu Sheraton. I jak ustaliliśmy, było to spotkanie rozdrażnionego sukcesem kolegi Palikota i zadowolonego Kalisza.
Palikot, którego ugrupowanie ma w sondażach śladowe poparcie, nie ustaje jednak w walce o zaistnienie w mediach. Od kilku dni nie przebiera w słowach, atakuje swoich oponentów, rzuca przekleństwami. W TVN24 nazwał transfer Joanny Kluzik-Rostkowskiej (48 l.) z PJN do PO "kurestwem".
A chwilę później stwierdził też, że współczuje dziecku Zbigniewa Ziobry (41 l.), które "będzie musiało żyć z piętnem ojca mającego ręce umoczone we krwi". Pytanie tylko, na ile to pomoże Palikotowi w wyborach? W Platformie nie mógł sobie znaleźć miejsca, w sondażach prawie go nie ma. Na czarnego konia wyborów też się nie zapowiada.