Sędzia Ryszard Milewski, z którym rozmowę przeprowadzał i nagrywał dziennikarz GAZETA POLSKA CODZIENNIE, tłumaczy się ze swojego zachowania.
Jak już pisaliśmy na se.pl opozycja jest zaskoczona służalczością sędziego, który bynajmniej nie powinien się tak zachowywać. Jak tłumaczy to Milewski?
- Mówili, że dzwonią z kancelarii, więc odbierałem. Dałem się lekko sprowokować, ta rozmowa to tylko wstęp do prowokacji. Były dwie rozmowy, są dokumenty, wszystko złożyłem w prokuraturze, nie mogę nic więcej mówić - mówił reporterce TVN24 sędzia Ryszard Milewski.
Sędzia nie wyklucza podania się do dymisji, ale chce, by cała sprawę zbadała dokładnie prokuratura. Podobno Milewski już w poniedziałek zorientował się, że coś jest nie tak i złożył zawiadomienie do prokuratury.
Zdaniem Milewskiego dwie rozmowy, które odbył z dziennikarzem to jedynie wstęp do prowokacji.