Jarosław Gowin wysłał do gdańskiego sądu kontrolę. Ekipa z Poznania ma sprawdzić działania prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego. Kontrola będzie trwała do 20 września. Dlaczego zdecydowano się na taki krok?
Marcin P. był traktowany w wyjątkowo pobłażliwy sposób przez gdańskie sądy. Zaniedbania widoczne są nawet dla laików. Szef sądu, Ryszard Milewski, cały czas utrzymywał, że nie ma powodów, by dyscyplinarnie zwalniać pracowników odpowiedzialnych za sprawę, a raczej sprawy Marcina P.
NEWSWEEK dotarł jednak do takich informacji, które, jak to mówi Monika Olejnik, potwierdzają tezę, że wymiar sprawiedliwości gnije.
- Badając tzw. aferę sopocką [w 2009 r. biznesmen związany z PO, Sławomir Julke, oskarżył prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego o wymuszanie łapówki], CBA wpadło na Milewskiego. Był wtedy jeszcze wiceprezesem sądu w Gdańsku. Chodziło o jego związki z G., dealerem samochodów marki X. Ci z CBA zaczęli Milewskiego mocno prześwietlać. Dlaczego? Uznali, że G. odgrywa kluczową rolę w aferze sopockiej. Że jest nawet ważniejszy dla trójmiejskich układów niż sam Karnowski. Gdy odkryli, że G. z Milewskim łączy kilka spraw, postanowili pójść za ciosem i wziąć pod lupę sędziego. Co odkryli? Jakie sprawy łączyły sędziego z dilerem aut? - zaczyna opowieść o Milewskim, dla NEWSWEEKA, jeden z adwokatów.
Agenci CBA rozpoczęli śledztwo. Jakie mieli przesłanki ku temu? Otóż - Milewski wydawał na życie więcej niż zarabiał. To jednak wytłumaczono zamożną matką. Kolejny powód? W jego rodzinie pojawiło się auto od G. To także znalazło wytłumaczenie. Przecież Milewski nigdy tego auta osobiście nie kupował...
Co ciekawe G. pojawił się u sędziego w domu! I to w dniu, w którym postawiono mu zarzuty... Sędzia był w tej sprawie przesłuchiwany, zarzutów nigdy mu nie postawiono. Milewski miał banalne wytłumaczenie - otóż G. zna jego matkę i wpadł ją odwiedzić! A sędzia zupełnym przypadkiem był wtedy w domu, na zwolnieniu. Nie pamięta, czy widział się wtedy z G.
Agenci ustalili jeszcze, że dwóch innych sędziów jeździ autami od G. A Ryszard Milewski, bezstronny sędzia, proponuje kolegom po fachu auta od tego właśnie dilera. Pytany o to przez NEWSWEEK Milewski zaprzecza.
To jeszcze nie koniec! Milewski podobno szukał dla G. notariusza, gdy diler poszukiwał mieszkania w Sopocie. Temu też zaprzecza.
Wszystko zatem wskazuje, że G. i Milewski się znali... To dlaczego sprawa dilera nie trafiła do innego sądu? - Po co? Po to, żeby szefem sędziego, który będzie sądził G., nie był jego znajomy Ryszard Milewski - pyta retorycznie adwokat z Gdańska w rozmowie z NEWSWEEK.
Sprawę G. i Karnowskiego rozpatrywała sędzia Maria Bradtke. I o dziwo sprawę umorzyła - odesłano ją z powrotem do prokuratury, by zbadano ją raz jeszcze. Wtedy prokuratura złożyła wniosek o wyłączenie sędzi - bo w przeszłości była asystentką Milewskiego, który jest świadkiem w sprawie. Wniosek umorzono.
Kiedy to wszystko miało miejsce Milewski był wiceprezesem sądu. Dopiero w 2010 roku awansował. Nikomu nie przeszkadzały wcześniejsze doniesienia. Ciekawe, czy kontrolerzy z Poznania także uznają te niefrasobliwe sprawy za błahe.