Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna” skargę do Strasburga złożył ten od którego zaczęło się całe szaleństwo powoływania komisji – Lew Rywin.
Producent telewizyjny i filmowy stwierdził, że naruszono jego prawo do sprawiedliwego sądu bo... Komisja sejmowa i prokuratura prowadziły śledztwo równolegle. Działania tej pierwszej pokazywano w telewizji co spowodowało - zdaniem Rywina - ogromną presję na sąd.
Tłumaczenie jest pokrętne, ale Trybunał w Strasburgu przyjął skargę:
– Sędziowie zapytali już polski rząd, czy przepisy ustawy o komisji śledczej pozwalają na zajmowanie się sprawami, które równolegle są badane przez prokuraturę lub sąd – mówi „DGP” mec. Piotr Rychłowski, obrońca Rywina i współautor skargi do Strasburga.
Przegrana w Strasburgu = koniec komisji?
Sprawa Rywina jest o tyle niepokojąca, że przegrana przed Trybunałam może na wiele miesięcy zablokować pracę wszystkich pozostałych komisji śledczych. Do momentu aż posłowie zmienią całą ustawę regulującą powoływanie i działanie komisji, posłowie śledczy nie będą mogli zrobić nić!
W tym czasie może nawet zapaść decyzja o likwidacji sejmowych komisji. Tym bardziej, że rządząca koalicja coraz odważniej mówi, że posłowie zajmujący się demaskowaniem afer oprócz dobrego PR-u dla swoich partii, nie mogą pochwalić się żadnymi osiągnięciami.