Posłowie oraz członkowie tzw. erki z prezydentem i premierem na czele dostaną w tym roku podwyżki. Ale to nie wszystko! Według informacji "Super Expressu" wzrost wynagrodzeń czeka też dobieraną z partyjnego klucza rzeszę urzędników pracujących w gabinetach politycznych ministrów. I gdzie tu sprawiedliwość?
Podwyżki dla polityków są szokujące. Zwłaszcza że Polakom w oczy zagląda strach związany z kryzysem finansowym. "Super Express" dotarł do jednego z planowanych rozporządzeń rządu. Dotyczy ono pensji dla członków gabinetów politycznych. - Chodzi o podwyżki - przyznaje Bożena Diaby, rzecznik resortu pracy. A oto konkrety: wynagrodzenia i dodatki funkcyjne członków gabinetów politycznych wzrosną o ok. 2 procent. Koszty są więc spore. Świta doradców i asystentów każdego ministra liczy bowiem średnio 6-7 osób. W całym rządzie jest to więc armia blisko 100 osób, którzy najczęściej dobierani byli z typowo partyjnego klucza. Już teraz nie mogą narzekać na zarobki - dostają od 3 do nawet 8 tys. zł miesięcznie. Teraz dostaną jeszcze więcej.
- Projekt dotyczący podwyżek został właśnie przekazany do międzyresortowych konsultacji - usłyszeliśmy wczoraj w biurze prasowym resortu pracy. Po wszystkim trafi na biurko premiera. Do podpisu.
Wiadomo już również, że przygotowana przez rząd ustawa budżetowa "dopieszcza" też posłów (ich pensje wzrosną o prawie 400 zł) oraz członków tzw. erki, czyli osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe (chodzi o prezydenta, premiera, ministra i wiceministrów).
W budżecie została podwyższona tzw. kwota bazowa - z 1766,46 zł do 1835,35 zł (pensje osób z "erki" są wielokrotnością tej sumy). W efekcie prezydent zainkasuje miesięcznie o blisko 700 zł więcej. Na konto premiera zaś wpłynie ekstra 600 zł.