Rząd Millera kamuflował tajne operacje CIA

2009-04-15 11:00

Polscy oficerowie służb wywiadowczych pomagali Amerykanom w przerzucaniu przez terytorium naszego kraju ludzi podejrzanych o terroryzm. Leszek Miller wiedział o tajnych lotach z Maroka i Afganistanu, ale do dziś konsekwentnie zaprzecza. Co innego mówią dokumenty.

Operacje odbywały się w Starych Kiejkutach (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie od lat 70. działa tajna jednostka wojskowa (nieoficjalnie Ośrodek Szkolenia Kadr Wywiadu), oraz oddalonym o 20 km niewielkim lotnisku w Szymanach.

Właśnie tam 5 grudnia 2002 r. o godzinie 14.56 wylądował samolot Gulfstream o numerze N63MU. Miał przywieźć agentów CIA, by zorganizowali bazę w "szkole szpiegów".

Od lutego 2003 r. do Szyman zaczął regularnie latać inny gulfstream, należący oficjalnie do prywatnej amerykańskiej firmy. Pierwszy raz wylądował 8 lutego. Przyleciał z Rabatu w Maroku - pisze "Rzeczpospolita".

Samolot, który według zachodniej prasy był wykorzystywany przez CIA do przerzutu osób podejrzanych o terroryzm i związanych przede wszystkim z al Kaidą, przylatywał do Szyman w 2003 r. jeszcze cztery razy. Startował z Kabulu, w naszej przestrzeni powietrznej otrzymywał zaś status samolotu rządowego - podkreśla gazeta.

Niektóre z tych lotów starano się ukryć. Załoga samolotu zgłaszała, że leci do Warszawy, w rzeczywistości lądowała w Szymanach.

Z dokumentów wynika, że 30 lipca 2003 r. gulfstream N379P znajdował się na lotnisku w Taszkencie, a dzień później odleciał do Glasgow. W rzeczywistości 30 lipca samolot przyleciał z Kabulu do Szyman. Tu zatankował paliwo. Dziennikarze "Rz" i TVP Info dysponują fakturą za tę usługę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają