Rząd na trzy z plusem

2008-11-14 3:00

Jaką notę wystawić Donaldowi Tuskowi po roku jego pracy? Moim zdaniem bazuje on głównie na dobrym wrażeniu, które konsekwentnie budował premier - wrażeniu "fajnej" osoby. Tuskowi łatwo budować właśnie taki wizerunek, przede wszystkim na negacji rządów swoich poprzedników, którzy - jego zdaniem - "fajni" nie byli, i dzisiejszej roli PiS jako opozycji, która też "fajna" nie jest.

Gdy jednak przyjrzymy się bliżej temu rządowi, okazuje się, iż jest to całkiem przeciętna, niczym niewyróżniająca się ekipa. Nie jest to ani rząd fachowców, ani nieudaczników. I wystawiając mu notę za całość rocznej działalności, nie mogę ocenić go wyżej niż na trzy z plusem.

Na pewno rozczarowani mogą się czuć ci, którzy spodziewali się, że będzie to ekipa superinteligentnych, wykształconych, zdolnych do rządzenia i robiących to wyjątkowo sprawnie ludzi. Natomiast każdy, kto zna specyfikę władzy i mechanizmy funkcjonujące w Polsce, wie, że rządzenie krajem jest zadaniem bardzo trudnym. Ministrowie gabinetu Tuska przekonali się o tym bardzo dotkliwie. Oni na początku również myśleli, że są "fajni". W rzeczywistości szybko okazało się, że od "fajności" zdecydowanie ważniejsze jest dobre przygotowanie do powierzonych im funkcji.

Odnoszę jednak wrażenie, że rząd na szczęście powoli uczy się rządzić. Oczywiście podstawowym zadaniem i sprawdzianem będzie dobre rozdysponowanie budżetu. Ważne, by tych pieniędzy nie zabrakło - przede wszystkim na wypłatę tak podstawowych świadczeń jak emerytury i renty. W związku z tym koalicja musi podejmować często niepopularne decyzje, takie jak ta dotycząca emerytur pomostowych. Swoją drogą był to chyba jedyny ruch, jaki można było podjąć, nie narażając się na gniew Polaków, a jedynie nielicznej grupy, która na tych rozwiązaniach straci. Reszta społeczeństwa może się nawet cieszyć z tego, że nie będzie musiała płacić na tych, którzy przechodzą na wcześniejsze emerytury. Inne reformy, których PO zapowiadała zresztą wiele, najprawdopodobniej nie zostaną w ogóle przeprowadzone. Powód jest prosty. Gabinet Tuska stanąłby wówczas przed realnym problemem braku koalicjanta i nie byłby w stanie rządzić. A podstawowym i najważniejszym celem tego rządu jest możliwie najdłuższe dzierżenie władzy, co zresztą w polityce nie jest niczym nowym i dziwnym. Ważne jest jednak to, aby na tym nie poprzestawać.

Teraz pytanie brzmi: na jak długo premierowi Tuskowi i jego gabinetowi starczy tej "fajności" i czy nie zdarzy się coś, co sprawi, że Polacy zaczną bardziej merytorycznie przyglądać się rządowi. Rozliczanie z konkretnych obietnic przedwyborczych nie ma chyba większego sensu, gdyż - i to też niestety jest normalne - politycy obiecują różne rzeczy, które potem niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Polacy liczą jednak, że naprawdę będzie im się żyło lepiej i oczekują, że rządzący im to zapewnią, a przynajmniej w tym pomogą. Wydaje mi się, że koalicja PO-PSL ma jeszcze szansę zrobić coś pozytywnego dla kraju, o ile tylko zaspokojona zostanie jej potrzeba długiego rządzenia.

Dorota Gawryluk

Prowadzi w Polsacie program "Konfrontacje".

Ma 36 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają