Tłuste lata w oświacie już były. Nauczyciele nie musieli obawiać się bezrobocia, a na dodatek co jakiś czas dostawali podwyżki. Niestety, to się skończyło. Po raz pierwszy od 20 lat w szkołach ruszyła lawina zwolnień. W tym roku pracę straciło ponad 7,5 tys. nauczycieli, w przyszłym roku będzie podobnie, jeśli nie gorzej. Z projektu przyszłorocznego budżetu wynika, że pracę ma stracić co najmniej 5 tysięcy nauczycieli - alarmuje Związek Nauczycielstwa Polskiego. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że są to dane rządowe, a więc optymistyczne. W rzeczywistości może być znacznie gorzej. Nie będzie też podwyżek pensji - rząd zdecydował o zamrożeniu płac nauczycieli.
- Jaka przyszłość czeka kraj, w którym ofiarą cięć pada edukacja? - pyta Sławomir Broniarz (54 l.), prezes ZNP. - Nauczyciele są zwalniani na niespotykaną dotąd skalę, samorządy zamykają szkoły, oddają je w ręce fundacji i stowarzyszeń. Panie premierze, za chwilę w edukacji będziemy mieli do czynienia z takim bałaganem jak w sektorze parabankowym! - mówi Broniarz.
Ministerstwo Edukacji nie podziela obaw związku. - Wypowiedzenia nie oznaczają, że wszyscy ci nauczyciele zostaną bezrobotni. Niektórzy przejdą na emeryturę, niektórzy znajdą pracę w szkołach niepublicznych - informuje nas MEN. Oby tak się stało. Bo w urzędach pracy nie ma dla nich wiele. Przykładowo w warszawskim urzędzie pracy bezrobotni, a więc i nauczyciele, mogą liczyć np. na przeszkolenie tylko w takich w zawodach, jak nowoczesny fryzjer, pracownik usług gastronomicznych lub operator koparko-ładowarki.
Jaka przyszłość czeka kraj, w którym ofiarą cięć pada edukacja? - pyta Sławomir Broniarz (54 l.), prezes ZNP
Irena Tarasiewicz (65 l.), nauczycielka: - Nauczyciele są przerażeni widmem utraty pracy, bo takiej likwidacji szkół w Polsce i planowanych zwolnień nauczycieli nie było nigdy w historii