"Super Express": - Czy z okazji pierwszej rocznicy rządu SLD przygotował dla Donalda Tuska jakąś szczególną niespodziankę?
Grzegorz Napieralski: - Bez złudzeń: ta ekipa na żadną niespodziankę nie zasłużyła.
- Czyli jest to wyłącznie krytyczna ocena?
- Zdecydowanie tak. Choć w dwóch przypadkach pokażemy, że coś tej ekipie jednak się udało.
- A więc co to takiego?
- Po pierwsze, podjęcie tematu wprowadzenia waluty euro. Jesteśmy formacją europejską i to lewicowy rząd wprowadził Polskę do UE. Na plus możemy zapisać też sprawę istotną dla ludzi młodych oraz lokalnych społeczności, czyli program Orlik i budowę boisk. Poza tym cieszy nas realizacja deklaracji rządu Marak Belki o wyprowadzeniu wojsk z Iraku. I tyle plusów.
- W takim razie za co tej ekipie dostanie się od was najbardziej?
- Przede wszystkim za udawanie dialogu. I społecznego, i tego z lewicową opozycją parlamentarną. Pan premier musi zrozumieć, że do sprawnego rządzenia nie wystarczą kompromisy w łonie koalicji. Konieczna jest konstruktywna rozmowa z opozycją oraz stroną społeczną, do której w czasie kampanii wyborczej Donald Tusk tak chętnie się odnosił.
- Politycy PO przekonują, że rozmawiają z lewicą, tylko Napieralski nie chce się dogadać...
- Nieprawda. Przecież nie chodzi o liczbę spotkań i wielogodzinny potok słów. Chodzi o efekty. A te są marne. PO mówi o kompromisie, a z założenia idzie na zwarcie.
- Za co jeszcze lewica krytykuje rząd?
- Za próbę prywatyzacji służby zdrowia i szkolnictwa. To nie są przelewki, tylko niebezpieczne igranie z ludzkim zdrowiem. Dla lewicy nie do zaakceptowania są też pomysły na prywatyzację szkół. To zamach na równość startu i szans. Czerwoną kartkę ten rząd dostanie od nas także za fatalne wykorzystanie funduszy unijnych. To kolejna ekipa, która zaprzepaszcza szansę na skok cywilizacyjny.
- A polityka zagraniczna?
- Pozytywne jest na pewno ocieplenie relacji z UE oraz z Rosją. Niestety, obok tego mamy niezwykle szkodliwą dla kraju sytuację, gdyż Polska de facto prowadzi dzisiaj dwie polityki zagraniczne. Jedna autorstwa prezydenta, druga - rządu i Platformy.
- To już koniec czerwonych kartek?
- Te 12 miesięcy można podsumować jednym zdaniem: to rok nieustannej kampanii wyborczej. Moim zdaniem podstawowym celem całej ekipy nie są reformy i naprawa kraju, ale prezydentura Tuska. Wszystko jest temu podporządkowane. Warto pamiętać o jeszcze jednej sprawie. Przez dwa lata rządów PiS i przystawek politycy PO przekonywali, że mają świetny gabinet cieni, szuflady projektów ustaw i gotowe pomysły na reformę kraju. Zapewniali, że potrzebują jedynie kilku dni na zadomowienie się w ministerstwach i zabierają się ostro za realizację swoich rozwiązań. Wszyscy widzimy, co z tego zostało.
Grzegorz Napieralski
Przewodniczący SLD. Ma 34 lata