Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy! Godz. 16.30. Minister Radosław Sikorski wychodzi z budynku MSZ i piechotą rusza w kierunku placu Trzech Krzyży. Towarzyszy mu funkcjonariusz BOR oraz... rządowa limuzyna z kierowcą, która z prędkością kilku kilometrów na godzinę jedzie za ministrem. Ale Sikorski nie zwraca na nią uwagi i nie ma zamiaru wsiadać do auta. Z marsową miną mija Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście i Świętokrzyską. Zatrzymuje się dopiero po kilku kilometrach, przed bramą swojego mieszkania. Nie wchodzi jednak do środka, tylko zmierza w kierunku samochodu i sięga po jadące na tylnym siedzeniu... koszule. Dopiero potem znika w swoim mieszkaniu.
O co w tym wszystkim chodzi? Zagadkę próbował rozwikłać rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
- Ministrowi 24 godziny na dobę przysługuje ochrona BOR. Nawet w takich przypadkach, jak ten, kiedy minister spaceruje z jednym funkcjonariuszem, a drugi jedzie za nimi - wyjaśnia Paszkowski. Cóż, najwyraźniej nie tylko minister jest pod specjalnym nadzorem. Jego koszule też.