Kiedy minister spraw wewnętrznych zażyczył sobie, by prócz eleganckiej limuzyny BMW serii 7 przydzielono mu także do dyspozycji busa, w ministerstwie zapanowało zdumienie. Przecież żaden szef resortu nie jeździ takim samochodem. Szybko jednak okazało się, że Cichocki chciał po prostu mieć prywatny gimbus, którym jego dzieci odwożone są do szkoły. Zresztą nie tylko jego, bo minister często zabiera do auta... dzieci sąsiadów.
Jak ustalił "Super Express", mercedes viano został zakupiony przez BOR przy okazji prezydencji Polski w UE. Podczas uroczystości woził polskich i zagranicznych gości. A jak teraz minister Cichocki wykorzystuje mercedesa viano? Sprawdziliśmy kilkakrotnie w tym i ubiegłym miesiącu. Za każdym razem jest tak samo. Kilkanaście minut przed godziną ósmą, na jednej z ulic warszawskiego Mokotowa, gdzie Cichocki mieszka, parkuje służbowe auto z funkcjonariuszami BOR. Chwilę później, z bramy wychodzi minister oraz jego kilkunastoletnia córka. Oboje wsiadają do auta i ruszają w kierunku szkoły, znajdującej się w Śródmieściu. Zdarza się, że po drodze minister zabiera jeszcze inne dzieci do środka. Tak było w ostatni wtorek. Z uprzejmości Cichockiego skorzystał wtedy sąsiad, a konkretniej dziecko sąsiada.
BOR nie chce komentować sprawy. - Mogę jedynie potwierdzić, że jest to samochód należący do BOR - ucina Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR. O zasady, na których rodzina i znajomi ministra korzystają ze służbowego auta, próbowaliśmy zapytać MSW. - Minister Cichocki jest w drodze do Zakopanego na odprawę z kierownictwem policji. Nie wiem czy uda mi się przekazać mu pańskie pytania - poinformowała nas Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW. Do zamknięcia tego wydania "SE" komentarza nie uzyskaliśmy.