Pierwsza poważna wpadka ekipy sztabowców Jarosława Kaczyńskiego. Paweł Poncyliusz sam wpadł pułapkę. Wszystko przez niepohamowaną chęć krytyki pod adresem kandydata PO:
- Ma już za sobą Bronisław Komorowski Marka Belkę, Danutę Huebner, Włodzimierza Cimoszewicza, czyli ludzi związanych z systemem PRL-owskim. Za chwilę, rozumiem, stanie generał Jaruzelski. A tylko czekam jeszcze na Jerzego Urbana, który stanie za plecami Bronisława Komorowskiego. To jest kandydat na miarę naszych czasów – Pytał ironicznie Paweł Poncyljusz.
- Niech pan powie otwarcie: brzydzimy się poparciem takich ludzi jak Grzegorz Napieralski, jak formacja SLD, formacja postkomunistyczna? – podpuszczał Poncyliusza Konrad Piasecki z RMF FM.
Właśnie w tym momencie rzecznik sztabu Jarosława Kaczyńskiego powinien ugryźć się w język. Niestety tego nie zrobił i brnął dalej tworząc podział na dobrych opozycjonistów i złych byłych działaczy PRL. Na koniec dał się już zupełnie zapędzić w drogę bez wyjścia i zaczął bronić Adama Gierka:
- Kogo chce tak naprawdę chce reprezentować Bronisław Komorowski jako prezydent - ludzi PRL-u czy ludzi, z którymi walczył w KOR – argumentował zaciekle Poncyljusz.
- Powie panu (Komorowski – red.), że jednych i drugich, tak jak powie Jarosław Kaczyński, tak jak Lecha Kaczyńskiego wspierał Adam Gierek, który broni dzisiaj zacięcie PRL-u – odpowiedział szybko Konrad Piasecki.
- Tylko że Adam Gierek i wielu innych lewicowych działaczy wie, co to znaczy wrażliwość społeczna – wypalił nagle Paweł Poncyljusz.
Po tej niefortunnej wypowiedzi rzecznik sztabu Jarosława Kaczyńskiego zorientował się, że zabrnął za daleko i nie kontynuował rozpoczętej myśli.