RZEŹ w Rakowiskach. Nad RODZINĄ Kamila N. ciąży KLĄTWA? Dziadek mordercy też STRASZLIWIE cierpiał gdy umierał!

Dziadek Kamila N. spłonął żywcem w altance swojej działki przy ul. Powstańców w Białej Podlaskiej. Był majętnym człowiekiem, w przeszłości sprawował ważne funkcje w lokalnych strukturach PZPR, a po 1989 roku prowadził m.in. stację paliw. Po przejściu na emeryturę każdą wolną chwilę spędzał na działce, doglądając swych pomidorów, sałat i innych darów ziemi. Feralnego dnia, 11 lipca 2011 roku, krzątał się wśród grządek już od rana. Potem zniknął we wnętrzu altanki i już nie wyszedł stamtąd żywy.

Zobacz: Zbrodnia w Rakowiskach. Kamil N. ZAMORDOWAŁ rodziców, a teraz czyta poezję, gra w szachy i tęskni za Zuzanną

- To była prawdziwa eksplozja, którą słychać było w całej okolicy - wspominają świadkowie to, co stało się tego dnia na działce. Wybuchł pożar. Zanim na miejscu pojawili się strażacy, wnętrze drewnianego domku spłonęło doszczętnie. Wśród zgliszcz ratownicy znaleźli kompletnie zwęglone ciało gospodarza siedzącego w fotelu. Jak ustalono potem, wybuchły dwie butle gazowe, które uległy rozszczelnieniu. Śledztwo w sprawie wypadku trwało do 31 sierpnia, kiedy to zostało umorzone.

- Przeprowadzona sekcja zwłok i oględziny miejsca nie wykazały działalności osób trzecich w tym zdarzeniu - informuje nas Jarosław Janicki z bialskiej policji.

Przeczytaj: MORDERSTWO w Rakowiskach: Zbrodnia prawie doskonała! BESTIE wyposażyły się w fartuchy, rękawice i płyny do czyszczenia!

- Po co mu dwie butle w lecie, kiedy prawie w ogóle się ich nie używa? - choć od wypadku minęło już sporo czasu, nie brak takich, którzy szukają w nieszczęściu drugiego dna.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail