Poznań: Śmierć maturzystki. Rzuciła się pod pociąg bo nie zdała matury

2010-05-28 0:05

Świat Ani M. (19 l.), maturzystki z Poznania, runął jak domek z kart, bo nie zdała ustnej matury z języka polskiego. Serce targane rozpaczą podpowiedziało jej najgorsze rozwiązanie. Zdruzgotana dziewczyna poszła na tory i rzuciła się pod pociąg.

To miał być już finisz tegorocznej matury. Tak zwana prezentacja z języka polskiego to dla wielu młodych ludzi zdecydowanie najprostsza część egzaminu dojrzałości. Przygotowanie referatu na samodzielnie wybrany temat to teoretycznie najmniej stresująca część matury. Ale nie dla Ani.

Ona przed wystąpieniami publicznymi czuła paniczny lęk. Kilka razy była nawet u pedagoga szkolnego w tej sprawie. Próbowała poradzić sobie ze stresem i paraliżującą tremą. Niestety, tego dnia stres zwyciężył.

Odświętnie ubrana maturzystka weszła do sali przed komisję. Na prezentację sama wybrała sobie temat: motyw anioła w literaturze.

- Nie wiemy, co dokładnie się tam wydarzyło, ale wiemy, że Ania dostała tylko 4 punkty na 20 możliwych - opowiadają teraz koledzy dziewczyny z klasy. Niemal pewne jest, że stremowana i przerażona dziewczyna zapomniała, co ma mówić.

To oznaczało jedno: powtórka matury. Gdy dziewczyna usłyszała wynik egzaminu, w jej oczach stanęły łzy. Ania prosto ze szkoły poszła na tory...

Gdy maszynista zauważył na poznańskim Dębcu stojącą na torach dziewczynę, na ratunek było już za późno. Okolicę przeszył świst hamującego pociągu, ale rozpędzonej machiny nie dało się zatrzymać. Dziewczyna zginęła na miejscu.

Na co dzień Ania była bardzo spokojną i miłą dziewczyną. Miała marzenia, chciała iść na studia i zostać pedagogiem. VI Liceum w Poznaniu, w którym uczyła się Ania, to jedno z najlepszych w całym województwie.

Niestety, Ania miała jeden problem - była bardzo nieśmiała. Zawsze cicha i spokojna, ale zawsze można było na nią liczyć.

Dyrektor VI LO w Poznaniu przyznaje, że to dla całej szkoły bardzo trudna i dramatyczna sytuacja. - Ania przystąpiła do wszystkich egzaminów maturalnych. Został jej tylko ten jeden... - mówi Karol Seifert i zawiesza głos. Wczoraj w jej intencji na szkolnym boisku modlili się wszyscy licealiści.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają