Do tragedii doszło w apartamentowcu, w pobliżu centrum Olsztyna (woj. warmińsko-mazurskie). Przed rokiem wprowadzili się tam Renata G. i jej mąż Rafał (31 l.). Żyli dostatnio, półtora miesiąca temu urodził się ich syn Szymonek. - To było spokojne małżeństwo. Zawsze mówili mi "Dzień dobry" - opisuje ich sąsiadka, pani Joanna (42 l.). - Często z ich mieszkania dochodził płacz dziecka, pewnie miało kolki. Ale jak można było tak postąpić z niewinnym maleństwem - dodaje.
W piątek wieczorem Renata G. (29 l.) chciała położyć Szymonka spać. Dziecko jednak nie miało zamiaru zasnąć, płakało. W końcu matkę to rozwścieczyło. Kilkukrotnie uderzyła dzieckiem o podłogę, aż zamilkło. W tym momencie zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła. Wybiegła na klatkę schodową. Zaczęła krzyczeć.
Sąsiadka zadzwoniła na pogotowie. Nieprzytomny chłopczyk został przewieziony do szpitala. Miał złamane biodro, pękniętą podstawę czaszki, krwiaki na mózgu, liczne stłuczenia. - To może świadczyć, iż kobieta waliła dzieckiem o podłogę - mówi nieoficjalnie lekarz pełniący dyżur na szpitalnym oddziale ratunkowym. Z uwagi na obrażenia niemowlęcia została zaalarmowana policja, a kilka godzin później Szymonek zmarł.
- Z dokumentacji medycznej wynika, że urazy, które miał chłopczyk, mogły powstać w wyniku działania osób trzecich. Zatrzymaliśmy jego rodziców, a w ich mieszkaniu przeprowadzone zostały oględziny z udziałem technika - mówi Mariola Plichta z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Po przesłuchaniu Rafał G., ojciec dziecka, został zwolniony. W czasie kiedy doszło do morderstwa, był w pracy. - Matka usłyszała zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym - informuje prokurator rejonowy Daniel Brodowski. - Podejrzana nie przyznaje się do zarzucanego jej czynu - dodaje.