Poszło o wypowiedź Krzysztofa Wyszkowskiego, niegdyś działacza Wolnych Związków Zawodowych, z 2005 roku. Opozycjonista miał w TVN 24 nazwać Lecha Wałęsę tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek".
Wcześniej Wałęsa publicznie ostrzegał, że spotka się w sądzie z każdym, kto zasugeruje, że jest "agentem Bolkiem" i współpracował z aparatem bezpieczeństwa PRL.
Dowodem na nieprawdziwość tych oskarżeń jest według byłego prezydenta orzeczenie sądu lustracyjnego, który przyznał mu status pokrzywdzonego przez komunistyczny system. Nie mogłaby go otrzymać osoba, która współpracowała z bezpieką.
W uzasadnieniu prowadząca sprawę sędzina orzekła, że nie jest jej rolą oceniać, czy faktycznie Wałęsa współpracował z SB, a jedynie czy słowa Wyszkowskiego są dopuszczalne i mieszczą się w ramach debaty publicznej.
Ponieważ oskarżenia o agenturalność byłego prezydenta Wyszkowski poparł wieloma źródłami których rzetelność nie jest kwestionowana, żądanie przeprosin ze strony Wałęsy zostało odrzucone.
Lech Wałęsa nie skomentował jeszcze swojej przegranej w procesie. W sądzie jego interesy reprezentował pełnomocnik.
Przeczytaj koniecznie: Bolek wziął 13 tysięcy zł