Postanowiliśmy Sabie zapewnić wsparcie. Do sądu wysłaliśmy naszego reportera z uroczą suczką Neli. Miała poświadczyć, że w przeciwieństwie do polityków wszystkie psy są łagodne. Na żadne meble się nie rzucają!
Drżąc o finał rozprawy marszałka Ludwika Dorna (53 l.) przeciwko Lewicy i Demokratom i martwiąc się o Sabę, która rzekomo pogryzła meble w ministerstwie, postanowiliśmy do sądu wysłać naszego specjalnego "eksperta". Sympatyczna suczka o imieniu Neli (bez podtekstów politycznych) nie miała nic przeciwko temu.
Niestety, strażnicy strzegący wejścia do Sądu Okręgowego w Warszawie nie chcieli słyszeć o wkroczeniu Neli na salę rozpraw. A szkoda, bo tuż przed rozprawą od razu przypadła do gustu marszałkowi Dornowi.
- Moja Saba jest tak samo łagodna jak ta suczka - stwierdził. Neli gotowa była zaświadczyć, że Saba nie mogła pogryźć tych nieszczęsnych mebli. Nelka już od dawna nie pogryzła nawet kapci.
Jak się później okazało, niepotrzebnie się martwiliśmy o Sabę. Komitet Lewica i Demokraci ma przeprosić marszałka Ludwika Dorna za emisję spotu radiowego, w którym mowa o rzekomym zniszczeniu mebli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji przez psa marszałka. Neli odetchnęła z ulgą.
Saba, najsympatyczniejsza morda IV RP
Sznaucer Saba, ulubienica marszałka Ludwika Dorna (53 l.), ma wszelkie predyspozycje, by zostać najpopularniejszym psem w Polsce. O Sabie krążyło już wiele opowieści: że na spacery wyprowadzają ją ochroniarze BOR-u, że sympatyczny zwierzak ma swoją osobistą... asystentkę.
Niedawno pan Saby postanowił zrobić jej wycieczkę po parlamencie. Marszałek dumnie, ku uciesze fotoreporterów, paradował z Sabą po sejmowych korytarzach. Ostatnio Dorna uraziła reklamówka wyborcza LiD-u, w której jest wykorzystana informacja, jakoby Saba zeżarła (może raczej obgryzła?) meble w MSWiA. Marszałek nie pozwolił jednak na bezczeszczenie dobrego imienia swojego psa i poszedł z tym do sądu.