Premier czeczeńskiego rządu na uchodźstwie Ahmed Zakajew (51 l.) odetchnął z ulgą. Wczoraj wieczorem warszawski Sąd Okręgowy nie przychylił się do wniosku prokuratury, która domagała się 40-dniowego aresztu dla ściganego międzynarodowym listem gończym Zakajewa, i nakazał jego uwolnienie. Za listem stoi Rosja, która twierdzi, że czeczeński uchodźca podejrzewany jest o terroryzm.
Zakajew, który przybył do Polski na Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego w Pułtusku, wczoraj rano został zatrzymany przez policję i doprowadzony do prokuratury. Po kilkugodzinnym przesłuchaniu śledczy zwrócili się do sądu z wnioskiem o 40-dniowy areszt dla czeczeńskiego polityka. - Decyzję podjęto na podstawie dokumentów przedstawionych przez Rosję, tj. wniosku o aresztowanie i międzynarodowego listu gończego - tłumaczyła rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska. Sąd jednak odrzucił ten wniosek. Powód? Zakajew ma status uchodźcy. - Faktem niekwestionowanym jest udzielenie mu statusu uchodźcy przez Wielką Brytanię - argumentował w uzasadnieniu swojej decyzji sędzia Piotr Schab, podkreślając, że decyzja ta obowiązuje we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Tuż po wydaniu orzeczenia Czeczen opuścił areszt, dziękując za wsparcie i zapewniając, że weźmie udział w Kongresie.
Sytuację prawną Zakajewa w Polsce mogłoby zmienić tylko niekorzystne dla niego rozpatrzenie przez polski sąd rosyjskiego wniosku o ekstradycję, który jednak jeszcze nie wpłynął.