Tego nikt się nie spodziewał na czele z samym składem sędziowskim. A jednak. Proces Ariana P. został przełożony na kolejną środę. Jak do tego doszło? Przecież oskarżony w eskorcie policjantów, z kajdankami na rękach i nogach, pojawił się z lekkim opóźnieniem w gmachu Sądu Okręgowego w Rybniku. Został dowieziony z aresztu, w którym przebywa od lutego, kiedy to został zatrzymany pod zarzutem zabójstwa Alicji F.
Niestety, jak się okazało sama obecność oskarżonego w sądzie to za mało. Jego obrońca Błażej Motyka zgłosił wniosek o odroczenie rozprawy. - Mój klient nie został zawiadomiony w prawidłowy sposób o początku procesu. To narusza jego prawo do obrony – argumentował mecenas.
Po tych słowach na sędziowskiej ławie zapanowała lekka konsternacja, ale i niedowierzanie. Przewodniczący składu, sędzia Ryszard Furman, wertował akta sprawy w poszukiwaniu dokumentu, który potwierdziłby, że Adrian P. wiedział o procesie odpowiednio wcześniej. Na próżno. - Jak to możliwe, że wszystkie strony zostały prawidłowo zawiadomione, a oskarżony nie? – dociekał sędzia. Zapytał jeszcze Adriana P., kiedy dowiedział się o rozprawie. - W poniedziałek od obrońcy – skwapliwie odrzekł oskarżony.
Ryszardowi Furanowi nie pozostał nic innego, jak wyznaczyć kolejny termin rozprawy. - Prawo mówi jednoznacznie, że oskarżony powinien być zawiadomiony o terminie co najmniej siedem dni wcześniej – tłumaczył sędzia.
Adrian P. jest oskarżony o zabójstwo Alicji F. W lutym tego roku 17-latka wyszła w jego towarzystwie z jednego z lokali w Rybniku. W sobotę nad ranem jej zwłoki znalazł przypadkowy przechodzień w pobliżu kompleksu garażów przy ul. Łokietka. Adrian P. został ujęty już następnego dnia. Grozi mu dożywocie.