Sami swoi

2010-01-06 1:30

Senatorowie to prawdziwi inteligenci. Jasnowidze wręcz. Umieją czytać między wierszami.

Senator Piesiewicz pisze do nich sążnisty, pięciostronicowy list. I prosi: odbierzcie mi immunitet. Zgadzam się na to. Oddajcie mnie w ręce prokuratury, a potem sądu. Pozwólcie, by mnie ukarano. Ale oni - tzn. senatorowie - wiedzą, jak czytać takie prośby. I nie zgadzają się. Niemożebna inteligencja - ironizował szwagier.

Bo tylko prawdziwy inteligent wie, czego chce drugi inteligent, nawet jeśli pisze coś wręcz przeciwnego. No, ale na to trzeba być senatorem. Żeby wiedzieć lepiej. Ale, mówiąc już poważnie, starcy ze świątyni dumania wiedzą, o co walczą. O to, by w każdej następnej, a możliwej przecież, podobnej sytuacji nikt nie śmiał pozbawić senatora immunitetu. I nikt nie wpadł na pomysł, by się go zrzec. Bo senator, nawet kiedy płaci szantażystom i nakłania do narkotyków, nie może stanąć przed sądem i zostać ukaranym. Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po stronie... senatora. Sami swoi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki