Było kilka minut po godzinie 10 rano, kiedy przeraźliwy huk rozbrzmiał w promieniu kilkuset metrów. Z domu na osiedlu Wyżyny, w którym doszło do wybuchu, zostało tylko gruzowisko. Szyby w oknach sąsiadujących budynków popękały. Na miejscu dramatu szybko pojawiły się zastępy straży pożarnej i karetki pogotowia. Ratownicy natychmiast zaczęli przeczesywać rumowisko w poszukiwaniu przygniecionych gruzem ludzi. Inni pobiegli do sąsiednich budynków, by opatrywać rannych.- To było coś niewyobrażalnego. Huk był tak ogromny, że zatkało mi uszy. Potem zrobiło się ciemno - relacjonuje Agnieszka Pawlak (36 l.).- Wbiegłam z mamą na pierwsze piętro i wyciągnęłam spod gruzów moją córcię Julkę (11 l.) - roztrzęsiona kobieta dziękuje Bogu za ocalenie Julki. Pani Agnieszka i jej córka zostały przewiezione do szpitala, ale po opatrzeniu niegroźnych ran wypuszczono je do domu.
Dopiero około godziny 14 wydobyto ciało Dariusza R., desperata, który spowodował makabrę. Na szczęście w chwili wybuchu w domu nie było jego matki, z którą na co dzień mieszka. Sąsiedzi nie mają wątpliwości, że mężczyzna targnął się na swoje życie.- On już od dawna chciał popełnić samobójstwo. Wszystkim o tym opowiadał. Ostatnio miał problemy finansowe - mówią. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie.- Zabezpieczamy teren i wspólnie ze strażakami prowadzimy działania mające na celu wyjaśnienie, co było przyczyną wybuchu - usłyszeliśmy od młodszej aspirant Pauliny Więcławskiej (26 l.) z biura prasowego bydgoskiej policji. - Nie wykluczamy, że mogło to być samobójstwo - dodała pani rzecznik.