W jego życiu były i złote, i czarne karty. "Petel" - jak nazywali go znajomi - na zawsze zapisał się w historii jako twórca najbardziej elitarnej jednostki GROM, która stała się punktem odniesienia dla całej armii. Ale ten superinteligentny były szpieg i generał miał też mnóstwo wrogów, których nienawiść konsekwentnie sobie "zaskarbiał". Miał też ogromną wiedzę, która mogłaby błyskawicznie zakończyć wiele karier. Czy to wszystko przyczyniło się do tragicznej śmierci generała Sławomira Petelickiego?
Od szpiega do GROM-u
Urodzony w 1946 r. w rodzinie wpływowego oficera, w 1969 r. trafił do wywiadu PRL. Pracował w nim do 1990 r. Tam zdobył olbrzymią wiedzę, z powodu której od lat liczyły się z nim praktycznie wszystkie środowiska polityczne i grupy biznesu. Będąc szpiegiem, rozpracowywał m.in. Polonię w USA i Szwecji. Zajmował się wywiadem ekonomicznym. W ten sposób ugruntował późniejszą pozycję w środowiskach biznesowych. Bo po zmianach w 1990 r. część najbogatszych Polaków to osoby, które w przeszłości miały kontakty z komunistycznymi służ-bami specjalnymi.
Wiedzę ugruntował w pierwszej połowie lat 90., kiedy GROM-owcy zwalczali mafię. Wtedy macki zorganizowanej przestępczości często sięgały polityki. W sierpniu 1991 r. dowodził dużą operacją przeciw szefom spółki Art-B, oskarżonym o olbrzymie malwersacje finansowe. W tej sprawie przewijały się nazwiska polityków m.in. z Kancelarii Prezydenta.
W latach 90. najbliżsi podwładni generała, odchodząc z GROM-u, zajmowali się ochroną osobistą najbogatszych Polaków.
Woził "teczki Macierewicza"
Mało kto wie, że Sławomir Petelicki miał też swój udział w wydarzeniach z czerwca 1992 r. Wtedy ówczesny minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz został zobowiązany przez Sejm do ujawnienia listy tajnych współpracowników UB i SB z lat 1945-1990. Archiwa, które wstrząsnęły potem polską sceną polityczną, znajdowały się w delegaturach Urzędu Ochrony Państwa rozrzuconych po całym kraju. Sterty teczek luzem wrzucano na ciężarówki. Konwojowali je... właśnie podlegli Petelickiemu żołnierze GROM. Ludzie znający się na służbach specjalnych nie mają wątpliwości, że tak doświadczony oficer wywiadu nie mógł zmarnować takiej okazji. Mówi się, że Petelicki miał bardzo bogate archiwum, a w nim dokumenty, które mogłyby zakończyć wiele karier. Jeszcze więcej informacji miał we własnej głowie, ale tę wiedzę zabierze już ze sobą do grobu.
Wyrzucił Grasia!
Opisując rzeczywistość, Sławomir Petelicki nie przebierał w słowach. Potrafił bardzo ostro, po żołniersku skrytykować. Ale kiedy mu przeszło, dzwonił z przeprosinami.
Jego przyjaźnie często się zmieniały. Na początku "Petel" nie akceptował na przykład swojego następcy w GROM gen. Romana Polki, potem się z nim zaprzyjaźnił, a ostatnio miał z nim proces sądowy, który był efektem awantury w studiu telewizyjnym.
Podobnie było z Pawłem Grasiem. Zaprzyjaźnili się w połowie lat 90., a Petelicki wciągnął wtedy mało znanego posła do Fundacji GROM. W końcu się ostro poróżnili. W czasie jednego ze spotkań w siedzibie Fundacji Graś przyszedł pogodzić się z generałem. Ten jednak zwyzywał go i wyrzucił. Wzbudziło to konsternację zebranych, bo Graś był już rzecznikiem rządu i jednym z najbliższych współpracowników premiera.
Takie zachowania Petelickiego powodowały, że stawał się coraz cięższą kulą u nogi nawet dla swojego środowiska.
Z drugiej strony był czarujący. Szarmanckością i trafnymi komplementami robił piorunujące wrażenie na kobietach. Starannie przygotowywał się do spotkań z dziennikarzami. Mimochodem chwalił niekiedy nawet stare publikacje, dopieszczając ego rozmówców. Złośliwi mówili, że to efekt szkolenia w wywiadzie.
Ujawnił smoleńskie SMS-y
Równie sprawnie poruszał się w świecie polityki. Ale ostatnio coraz głośniej mówiło się, że zawartość jego teczki personalnej z czasów pracy w komunistycznym wywiadzie może mu zaszkodzić. To jednak nie przeszkodziło, aby stał się autorytetem dla niektórych środowisk prawicowych. Jego śmierć łączą one teraz z wypowiedziami dotyczącymi katastrofy w Smoleńsku. Petelicki twierdził, że politycy Platformy już 10 kwietnia 2010 roku otrzymali od władz partii SMS-y, z których wynikało, że winę za tragedię ponoszą piloci i tylko trzeba ustalić, kto ich nakłonił do lądowania w fatalnych warunkach.
Był ciężko chory?
Przed kilku laty przeprowadził się z niewielkiego służbowego mieszkania przy warszawskich
Łazienkach do apartamentowca na Mokotowie. Mieszkał tam z żoną Agnieszką i dwójką dzieci. Z syna i córeczki był bardzo dumny.
Jednak ostatnie lata były dla niego trudne. W interesach mu nie szło, poza tym mówiono o problemach generała ze zdrowiem. Miał mieć coraz większe kłopoty z pamięcią spowodowane chorobą Alzheimera.
Źle wpływał też na niego proces z gen. Romanem Polką. Sprawa była nie do wygrania, więc najprawdopodobniej Petelicki zostałby zmuszony przez sąd do upokarzających publicznych przeprosin.
Wbrew temu, co twierdzą niektórzy komentatorzy, część ludzi, którzy go znali, mówi, że samobójstwo jak najbardziej pasuje do generała. Ten twardy człowiek zawsze chciał mieć ostatnie słowo i sam decydować, jak rozwijają się wydarzenia. Oficerska śmierć może być ostatnim rozdziałem barwnej legendy Sławomira Petelickiego.
Kalendarium życia gen. Sławomira Petelickiego
13 września 1946 - data urodzenia gen. Petelickiego
1969 - kończy prawo na Uniwersytecie Warszawskim
1969 - zostaje oficerem wywiadu MSW
1973 - attache kulturalny, naukowy i prasowy w Nowym Jorku
1975 - wicekonsul ds. Polonii
1988 - doradca ministra spraw zagranicznych i kierownik ochrony placówek
1990 - tworzy jednostkę antyterrorystyczną GROM (Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego) i zostaje jej pierwszym dowódcą
1995 - odchodzi ze stanowiska dowódcy GROM
1996 - pełnomocnik premiera Włodzimierza Cimoszewicza ds. przestępczości zorganizowanej
1997 - ponownie zostaje dowódcą GROM
1998 - awansuje na stopień generała brygady
1999 - odwołanie ze stanowiska dowódcy GROM
2001 - konsultant strategiczny w firmie doradczej Ernst & Young
do 2009 - zasiada w radzie nadzorczej spółki Pol-Aqua
Prof. Romuald Szeremietiew (67 l.), były wiceminister obrony narodowej: Był moim dobrym kolegą
Nic nie zapowiadało jego tragicznej śmierci. Był moim dobrym kolegą. Zgadzaliśmy się w wielu sprawach dotyczących obronności. Zwłaszcza ostatnio - dostrzegaliśmy fatalny kształt sił zbrojnych oraz wagę koncepcji "tarczy i miecza". Dobrze też wspominam okres naszej współpracy, gdy pracowałem w MON, a GROM odgrywał istotną rolę w pewnych ćwiczeniach, jakie wtedy przeprowadzaliśmy. Zawsze był zatroskany sytuacją w GROM i tym, że dowódcy ogólnowojskowi nie doceniają znaczenia jednostek specjalnych. Podejrzewał nawet, że chcą zniszczyć GROM jako odrębną jednostkę.
Krzysztof Kwiatkowski (41 l.), były minister sprawiedliwości, poseł PO: Armia może być dumna z jego dzieła
Myślę, że jak wszyscy, informacją o śmierci gen. Sławomira Petelickiego jestem bardzo poruszony. Stworzył on to, z czego dziś polska armia jest najbardziej dumna - czyli jednostkę GROM, która brała udział we wszystkich operacjach militarnych, w jakich Polska w ostatnich latach uczestniczyła. Wszędzie tam, gdzie GROM był obecny, pokazywał nasze wojsko od jak najlepszej strony. To dzieło, z którym już na zawsze będzie wiązać się pamięć o panu generale. Zawsze był ambasadorem swoich żołnierzy, czasami może zbyt impulsywnym, ale nigdy nie odbiorą mu dobrej woli i tego, że kierowała nim troska o jednostkę czy stan polskiej armii.