Ciało Marii Sz. znalazł jej mąż. Mężczyzna nie może wybaczyć burmistrzowi. - On jest winny tej tragedii. To, co zrobił z moją żoną, nie mieści się w głowie... - stwierdza Jan Sz. (59 l.).Dodaje, że pani Maria kochała swoją pracę. Każdy ślub, którego udzielała, był dla niej wielkim przeżyciem. Przez 35 lat były tych uroczystości setki.
Przeczytaj: Strażniczka miejska popełniła samobójstwo. Przez MANDATY?!
Kiedy dowiedziała się o planach burmistrza Dariusza Szypulskiego (50 l.), całkiem się załamała. Szef postanowił przenieść ją na inne stanowisko. - Musiałem to zrobić. Pani Maria nie miała wyższych studiów, a w życie weszła ustawa, które wymaga ich od kierowników USC - mówi burmistrz Nidzicy. - W końcu podpisała zgodę na przeniesienie na inne stanowisko - dodaje.
Zwolnienie popchnęło ją do samobójstwa
Ale kierowniczka nie potrafiła się pogodzić ze zwolnieniem. Usiadła w domu przed komputerem i zaczęła pisać pożegnalny list.
"Pastwił się nade mną, poniżając, że nie skończyłam żadnej szkoły. Ten zły człowiek, mściwy, wykończył już niejednego - pisała, uderzając w klawiaturę komputera. - Niech się cieszy, pozbył się mnie na zawsze!".
Pani Maria skończyła pisać i wzięła wcześniej przygotowany sznur. Zaczepiła go o wysoką, stojącą w rogu pokoju szafę. Wdrapała się na taboret i założyła pętlę na szyję. Jednym ruchem odepchnęła stołek
.
Czytaj: Strażniczka pozwała pana Emila, bo sprawdzał jak pracuje
Burmistrz jednak wcale nie czuje się winny. - Ja chciałem jej pomóc. Szykowałem jej inne stanowisko z podobnym wynagrodzeniem. Tak to się kończy, jak człowiek chce na siłę drugiemu pomóc - kwituje sprawę Dariusz Szypulski.
Policja rozpoczęła śledztwo w sprawie samobójstwa kierowniczki USC. Śledczy zabezpieczyli komputer z pożegnalnym listem Marii Sz. skierowanym do najbliższych. Sprawdzają, czy do jej samobójstwa przyczyniły się konflikty w pracy.
Polub Se.pl na Facebooku