Rodzina tragicznej zmarłej pani adwokat, policjanci, koledzy z NRA już od miesiąca próbują wpaść na trop citroena C5 o numerze rejestracyjnym EL 875 FV, którym Joanna Agacka- Indecka w dzień katastrofy przyjechała z Łodzi do Warszawy.
Mąż zmarłej, profesor prawa i wybitny karnista Krzysztof Indecki ujawnił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, że nie o samochód mu chodzi, ale o jego zawartość. Joanna Agacka-Indecka zostawiła w citroenie rzeczy osobiste i togę, która ma szczególną wartość dla jej bliskich.
W dzień katastrofy prezes NRA jechała samochodem z Łodzi do Warszawy. Kiedy dojechała do stolicy zostawiła auto na parkingu. Wysłała jeszcze do męża smsa, że wszystko jest w porządku, a potem wsiadła na pokład Tu-154 M. Kiedy
Pogrążona w rozpaczy rodzina zmarłej przez długi czas nie zajmowała się ustalaniem gdzie jest samochód. Kryminalni najpierw podejrzewali, że citroen stoi na jednym z parkingów przy lotnisku Okęcie. Nigdzie go jednak nie było.
Adwokaci z NRA szukali auta w pobliżu budynku rady, bo Joanna Agacka-Indecka mogła przecież tam go zostawić, a na lotnisko wojskowe jechać taksówką. Ten trop też okazał się mylny. W poszukiwania ciemnoszarego citroena C5 włączyła się Komenda Główna Policji, ale jak do tej pory wygląda na to, że samochód zapadł się pod ziemię.