- Nie ma żadnych wątpliwości, że ludzie LPR czy Samoobrony, którzy rządzą w tej chwili publiczną telewizją, chcą wykorzystać wpływy do poprawy sondaży i wyniku w czerwcowych eurowyborach - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem" Sellin.
Parlamentarzysta podkreśla, że Roman Giertych, który oficjalnie jest poza polityką, marzy o powtórzeniu świetnego wyniku LPR sprzed pięciu lat. Teraz sytuacja jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. Na scenie politycznej pojawiło się kilka partii, które mogą skutecznie odebrać głosy ludziom namaszczonym przez LPR.
W poprawie wyniku może za to pomóc Piotr Farfał, który po usunięciu z funkcji Andrzeja Urbańskiego niepodzielnie rządzi w Telewizji Polskiej. W prawnych sporach może natomiast liczyć na... mecenasa Romana Giertycha, który chętnie udziela mu porad. - Mam tę satysfakcję, że przyczyniłem się do tego, iż PiS-owskie upartyjnienie TVP się skończyło - podkreśla Giertych.
Farfał w ostatnich tygodniach dokonał ogromnych zmian personalnych. Pracę stracili dyrektorzy, którzy odpowiadali za kluczowe z puntku widzenia TVP anteny oraz prowadzący konkretne programy.
W piątek w redakcji "Wiadomości" rozgorzał konflikt o wywiad z irlandzkim eurosceptykiem Declanem Ganley'em. Początkowo rozmowę miała poprowadzić Hanna Lis, ale odmówiła. Wtedy zlecenie dostał Piotr Kraśko, który nie wiedział, że koleżanka z redakcji nie chciała rozmawiać z eurosceptykiem. Gdy tylko się o tym dowiedział, głośno zaprotestował przeciwko takim praktykom.
Niestety, pomimo jego sprzeciwu prezes Farfał polecił emisję materiału. W proteście Kraśko postanowił przez kilka dni nie prowadzić "Wiadomości".