Biedny ten nasz były premier. Tak sobie pomyśleliśmy, kiedy w piątek późną nocą spotkaliśmy Kazimierza Marcinkiewicza (49 l.) wracającego z imprezy. Były polityk ma wszystko, czego dusza zapragnie - dobre ubrania, dużo pieniędzy i spokojną pracę w znanym banku w Londynie. Ale kolegów mu - jak widać - brak.
Kazimierz Marcinkiewicz chyba nie ma szczęścia do przyjaciół. Jego byli kompani z PiS suchej nitki na nim nie zostawiają, odkąd "zdradził" ich z Platformą. A nowych znajomych jakoś mu brak. Skąd to wiemy? Z obserwacji...
Były premier wpadł właśnie z wizytą do Warszawy. W piątek wieczorem wystroił się w modną koszulę i dżinsy i z europejską miną ruszył w miasto. W ekskluzywnej restauracji "Ale Gloria" na placu Trzech Krzyży zdawał się bawić znakomicie. Zwłaszcza gdy wokół niego tłoczyli się fotoreporterzy. Ekspolityk z uśmiechem na ustach pozował więc do zdjęć. Dał się sfotografować między innymi ze znaną aktorką Magdą Schejbal (28 l.) i jej przyjaciółmi.
Ale zabawa z polskimi gwiazdami jakoś się nie rozkręciła. A około pierwszej w nocy Marcinkiewicz wyszedł z modnego lokalu sam. Powolnym, bardzo niepewnym krokiem ruszył w kierunku domu. Po drodze złapał się jeszcze za głowę... Oj tak... Noc jeszcze młoda, a przyjaciół brak...