Tej wrześniowej nocy 2013 r. nigdy nie zapomną. Dyskoteka, kolorowe światła, pocałunki... Ale w drodze powrotnej z klubu do domu wydarzył się wypadek. Karol, świeżo upieczony kierowca, nie zapanował nad swoim fiatem punto. Między Darłowem a Wyskocią, dokąd jechali, wypadli z drogi. Auto koziołkowało, zatrzymało się dopiero na płocie. Strażacy musieli rozcinać samochód, by wydobyć ciężko rannego chłopaka. Dziewczyna miała lżejsze obrażenia. Oboje trafili do szpitala. Karol zapadł w śpiączkę.
- Miał obrzęk mózgu, pęknięcie siódmego kręgu kręgosłupa, stłuczenie płuc - wylicza Agnieszka Nowak (39 l.), mama chłopaka. - Był nieprzytomny, ale miałam wrażenie, że wyczuwa obecność Sandry, która go doglądała - dodaje.
Przeczytaj: Wypadek w Błoniu. Motocyklista nie przeżył zderzenia z rozpędzonym fordem
Dziewczyna wierzyła, że wyrwie Karola z objęć śmierci. Przytulała się do niego, szeptała do ucha wyznania miłości.
- Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Po prostu to czułam - mówi dziś Sandra. Dopiero w święta Bożego Narodzenia, kiedy rodzina przywiozła Karola do domu, stał się cud. Chłopak zaczął się przebudzać, a jego rehabilitacja przynosi spektakularne efekty. - On to robi dla niej. Mówi o niej "żonka", i faktycznie planują ślub. Syn za dwa miesiące chce już samodzielnie chodzić - cieszy się mama Karola.
Po wypadku także Sandra ma problemy ze zdrowiem. Po urazie szczęki czeka ją kosztowne leczenie. W przypadku Karola najważniejsza jest rehabilitacja. To ona pomoże mu zrealizować najważniejszy plan - ożenić się z ukochaną, która wyrwała go śmierci.