Sarkozy zapomniał o unijnej jedności

2008-11-20 6:00

Czy Unia Europejska powinna prowadzić uległą politykę wobec Kremla - zastanawiają się znawcy Rosji: Włodzimierz Marciniak i Alain Besançon

"Super Express": - Czy zgoda Polski na nowe otwarcie rozmów między UE a Rosją nie oznacza zmiany naszej polityki wschodniej, budowanej ostatnio m.in. przez prezydenta Kaczyńskiego?

Włodzimierz Marciniak: - W latach 90. polska opinia publiczna zdecydowanie domagała się przełomu i poprawy relacji między naszym krajem a Rosją. Kolejnym rządom - premierów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego - na takim przełomie nie zależało. Rosyjskie embargo na dostawy mięsa z Polski były doskonałym pretekstem, aby podtrzymać istniejący stan rzeczy. I tak w okresie 2005-2007 w Polsce w zasadzie nie zastanawiano się nad ociepleniem stosunków polsko-rosyjskich.

- Czyli teraz takie ocieplenie nastąpiło?

- Wygląda na to, że rząd Tuska chce te relacje poprawić, by ocieplić również wizerunek Polski w UE. Takie postępowanie można oceniać w dwojaki sposób: jako kolejny etap rozwoju polskiej polityki zagranicznej i rozwiązywania problemów, które się przed nią pojawiają, albo jako zasadniczą zmianę polityki w stosunku do Kremla, której efektem jest np. zdradzenie Litwy w sprawie wszczęcia negocjacji Unia - Rosja. Pomijając kwestie nieporozumień między prezydentem a rządem, nie wydaje mi się, by zmiana polskiej polityki była fundamentalna. Przecież negocjacje Brukseli z Moskwą tak czy inaczej muszą być prowadzone.

- Ale wznowienie rozmów UE - Rosja wprowadza przecież nową jakość w relacjach z Putinem i Miedwiediewem. Unijne stanowisko jest wobec Moskwy znacznie łagodniejsze...

- Ostatni szczyt Unii okazał się w zasadzie nie szczytem Unia - Rosja, ale Francja - Rosja, a prezydent Sarkozy występował tam tylko w roli rzecznika interesów Francji, a nie całej UE. Oczywiście wielce dyskusyjna jest sprawa, czy prezydent Francji miał mandat do tego, by wypowiadać się np. na temat tarczy antyrakietowej, zwłaszcza że głównym zagadnieniem szczytu było zupełnie coś innego - właśnie kwestia otwarcia negocjacji z Rosją.

- Jak w takim razie traktować groźby prezydenta Miedwiediewa o rozmieszczeniu rosyjskich rakiet np. w obwodzie kaliningradzkim?

- Nie traktowałbym ich poważnie. To czysto psychologiczna demonstracja, mająca zrobić wrażenie na światowej opinii publicznej. Rosjanie po prostu do 2015 r. zamierzają wymienić stare rakiety na bardziej nowoczesne Iskandery.

- Po ciepłych wobec Moskwy deklaracjach Sarkozy'ego opinie były jednak takie, że w imię dobrych relacji z Rosją jest w stanie poświęcić unijną jedność i mniej znaczące kraje UE, jak Polska i Czechy. Takiej jedności wymaga jednak np. przy ratyfikacji traktatu lizbońskiego...

- Faktycznie, prezydent Francji nie skrytykował Miedwiediewa, mimo że jego groźby dotyczyły członków UE, Polski i Czech. Moim zdaniem jednak miało to charakter taktyczny i doraźny - Sarkozy liczył na poparcie ze strony Rosji na szczycie G20 w Waszyngtonie. Można tylko ubolewać, że marnuje on swój autorytet na wdawanie się w tak krótkowzroczne przedsięwzięcia.

- Jakie taka polityka uległości wobec Rosji może mieć skutki dla Polski?

- Nie widzę tu żadnej uległości. Unia Europejska przyjęła nową koncepcję polityki energetycznej, bardzo korzystną dla Polski. Prowadzone są prace nad powołaniem unijnego konsorcjum zajmującego się eksportem gazu, również szlakiem południowym, omijającym Rosję. Rozumiem, że wiele osób czuje niedosyt w związku z reakcją UE na działania rosyjskie w Gruzji, ale jasne jest, że nikt nie podejmie wojny z Rosją o Abchazję i Osetię. Wiele państw nawet z zadowoleniem przyjęło to, że Rosja stworzyła sobie kolejne problemy na przyszłość, jednostronnie i niemal samotnie uznając niepodległość tych dwóch regionów. Przypomnieć warto, że Gruzja utraciła Abchazję i Osetię na początku lat 90. Rosja w wyniku porozumień z Gruzją i porozumień międzynarodowych, faktycznie będąc stroną konfliktu, uzyskała wówczas status pośrednika, wysyłając tam siły pokojowe. A teraz w wyniku agresji jej pozycja prawna w tym konflikcie uległa pogorszeniu. Natomiast realnie rzecz biorąc, tereny utracone przez Gruzję są takie same, jak te, które utraciła na początku lat 90. Czyli Rosja licząc w kilometrach kwadratowych, nie zyskała niczego, a stając się agresorem, straciła status pośrednika w konflikcie.

- Czy wspomniane już stanowisko prezydenta Francji można w jakiś sposób łączyć z kryzysem na rynkach światowych?

- Wydaje mi się, że to kwestia podstawowa, gdy mówimy dziś o jakichkolwiek relacjach z Rosją. Francja jest bardzo zaniepokojona faktem, że kryzys, który zaczął się w Stanach Zjednoczonych, prowadzi - paradoksalnie - do wzrostu znaczenia i dominacji gospodarki amerykańskiej i dolara, który umocnił swą pozycję jako waluta rozliczeń w handlu międzynarodowym. Rosja, która bardzo przeżywa skutki światowego kryzysu, została przyciągnięta przez Sarkozy'ego jako sojusznik w zasadniczej dla Francji rozgrywce ze Stanami Zjednoczonymi.

Włodzimierz Marciniak

Politolog PAN, specjalista od spraw wschodnich, w latach 1992-1997 radca Ambasady RP w Moskwie. Ma 54 lata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki