Obaj panowie są sąsiadami przez ścianę w jednym z budynków w Łodzi. Pan Wojciech wprowadził się tu przed 40 laty. Sześć lat temu pojawił się Dariusz J. - Niemal od samego początku są z nim jakieś problemy - opowiada Wojciech Sudy. - Ostatnio ubzdurał sobie, jakobym zarysował jego auto. A to nieprawda. Niestety, moje tłumaczenia zupełnie do niego nie trafiały. Ciągle się awanturował.
Eskalacja konfliktu nastąpiła w długi, majowy weekend. Pan Wojciech poszedł za potrzebą do ubikacji. Gdy zamknął za sobą drzwi wychodka, nagle do środka wtargnął Dariusz J.
- Zaczął mi ubliżać, wyzywać od najgorszych i szarpać - relacjonuje napadnięty mężczyzna. - Udało mi się jakoś wymknąć i uciec do mieszkania. Zamknąłem drzwi na klucz. Myślałem, że będzie spokój, a on zaczął walić siekierą w moje drzwi. Rozłupał je, wbiegł do środka. Wtedy dostałem kilka ciosów w twarz - dodaje.
Przeczytaj koniecznie: Gdańsk: Złodzieje grasowali na chirurgii
Odgłosy awantury zaalarmowały innych lokatorów kamienicy. Jeden z sąsiadów wbiegł do mieszkania pana Wojciecha i odciągał napastnika. Na miejsce przyjechała policja i pogotowie. Dariusz J. został zatrzymany. Usłyszał zarzut pobicia i kierowania gróźb karalnych. Grozi mu za to do trzech lat więzienia.
Pan Wojciech trafił do szpitala. Po opatrzeniu ran wypisał się z niego na własną prośbę.
- Nie wiem, jak dalej będziemy tu mieszkali. Boję się bitnego sąsiada. Jest przecież młodszy i silniejszy. A może się jednak opamięta? - zastanawia się.