Sąsiad uratował Nikolę przed bestią

2009-07-09 9:00

Tylko ułamki sekund dzieliły malutką Nikolę (6 l.) od strasznej śmierci w paszczy ogromnego, rozwścieczonego psa. Bestia dopadła ją, gdy bawiła się na placu zabaw. Gdyby nie sąsiad, który niczym superbohater wyskoczył przez okno własnego mieszkania, by ratować dziewczynkę, potwór gotów był pożreć dziecko żywcem!

Opatrzność boska czuwała nad bawiącą się w piaskownicy Nikolą z Golubia-Dobrzynia (kujawsko-pomorskie). Dziewczynka chciała już iść do domu, gdy przed jej oczami wyrósł cień zwalistego kundla.

Potwór był mieszańcem dwóch groźnych ras - mastifa i owczarka podhalańskiego. Minęła może sekunda i bestia rzuciła się susem na dziewczynkę, powalając ją bez trudu na ziemię. Dziecko zdążyło tylko raz krzyknąć, zanim pies zatopił kły w jej ciele. I to ją ocaliło.

Ten krzyk usłyszał sąsiad, który mieszka w domu tuż obok placu zabaw. Bez wahania wyskoczył przez okno, by ratować dziewczynkę.

- Ja nie wiem, jak to zrobiłem. Gdy usłyszałem ten przeraźliwy jęk, to wiedziałem, że jak nie wyskoczę, to będzie koniec - mówi Jarosław Dąbrowski (45 l.). Mężczyzna bez zastanowienia rzucił się na psa i silnym ciosem odgonił go od poranionego dziecka. Dzięki temu, że tak szybko zareagował, Nikola będzie żyła. Rany są bolesne, ale obrażenia nie zagrażają życiu. - Ja znam pana Jarosława. Mieszkamy obok siebie. Mówimy sobie "dzień dobry". Ale tylko tyle. I on uratował mi dziecko - mówi wzruszona Ewa Weretycka (30 l., mama Nikoli. - Uratował życie mojemu dziecku. Nie wiem, jak mu się odwdzięczę. Już wczoraj, jak wróciłam do domu po rzeczy Nikoli, to chciałam mu kupić skrzynkę dobrej wódki. A może kwiaty mu kupię. Bo gdyby nie on, to dziecka bym już nie miała - dodaje zszokowana kobieta, która od dwóch dni czuwa przy łóżeczku swojej córeczki Nikoli. Dziewczynka jest w szoku. Chirurdzy pozszywali jej głowę i niebawem wyjdzie ze szpitala.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki