Pan Sławomir w maleńkim, bo zaledwie 40-metrowym, domku mieszka od urodzenia. Później wprowadziła się tam jego żona, a 35 lat temu przyszedł na świat Kuba. Niestety, dziecko urodziło się z porażeniem mózgowym. Po tym, jak jego matka odeszła od męża i syna, niepełnosprawnym Jakubem musiał zająć się jego ojciec.
Dotychczas radził sobie dobrze, ale dramat, który ich dotknął w połowie października, był już ponad jego siły. W domu wybuchł pożar, a ogień doszczętnie strawił cały ich dobytek.
Wieść o tragedii natychmiast rozeszła się wśród okolicznych mieszkańców. Marcin Włodarczyk, właściciel osiedlowego sklepu, i jedna z lokatorek ulicy Halnej, Aleksandra Płusa, skrzyknęli sąsiadów i rozpoczęli remont. - Nasza uliczka jest jak mała wieś. Wszyscy się tu znamy, nie wyobrażam sobie, byśmy zostawili tę rodzinę bez pomocy - mówi pani Aleksandra.
- Razem z synem dostajemy 2700 zł mojej emerytury i jego renty. Bez wsparcia sąsiadów nie dalibyśmy sobie rady - mówi wzruszony pan Sławomir.
Dziś dom obu mężczyzn to wielki plac budowy. Wstawiono już im okna, drzwi, założono elektrykę i hydraulikę, trwają prace murarskie. Do końca remontu jeszcze trochę brakuje. Dlatego Czytelnicy "Super Expressu" też mogą pomóc. Pieniądze można wpłacać przez stronę internetową: www.pomagam.pl/spalonydobytek.
ZOBACZ: Zostawiła sąsiadom kartkę z prośbą o CICHSZY seks. Odpowiedź ją zaskoczyła! [ZDJĘCIE]